Jak w dzisiejszych czasach mówić o Auschwitz? W przededniu rocznicy wyzwolenia byłego obozu koncentracyjnego na to pytanie odpowiadają: była więźniarka obozu Auschwitz; kustosz muzeum, które powstało na terenie obozu; a także dokumentalista i filmowiec Irek Dobrowolski, który chce kręcić więzienny thriller o Auschwitz.
Fabularny film powstanie na podstawie słynnego dokumentu „Portrecista”, czyli historii polskiego fotografa Wilhelma Brasse, który na zlecenie Niemców dokumentował obozowe życie. Ryzykując, uratował około 40 tysięcy zdjęć, tuż po wojnie jedynych dowodów zbrodni oświęcimskiej.
CZYTAJ TAKŻE: Powstaje thriller więzienny z Auschwitz
– Pamięć o Auschwitz zanika – mówi Irek Dobrowolski. – Tylko co trzeci Europejczyk rozpoznaje to słowo. W głowie mi się to nie mieści, ale łatwo sobie wyobrazić, że za 10 lat to nie będzie co trzeci, ale co piąty.
Sposobem na przypomnienie współczesnym ludziom tragicznej historii obozu ma być powstający film. Temu celowi ma służyć również forma obrazu. – Nasz punkt widzenia jest punktem widzenia fotografa, Wilhelma Brasse, który pracuje dla Gestapo. Oczywiście jest do tego zmuszony. Ma dostęp do największych tajemnic obozu. Widzi więc najwięcej ze wszystkich więźniów z tego, co tam się dzieje. Ale za tą współpracę przyjdzie mu zapłacić wielka cenę, kiedy zostaje skierowany do asystowania doktorowi Mengele przy jego eksperymentach. W scenariuszu udało nam się osiągnąć narrację, która nadaje temu filmowi gatunkowość thrillera więziennego. Razem z Andrzejem Sekułą, autorem zdjęć m.in. do „Pulp Fiction”, pracujemy nad językiem obrazu, który będzie bliski noweli graficznej. Wszystko po to, żeby ten film znalazł jak najszerszą widownię, aby historia o Auschwitz nie została zapomniana – wyjaśnia Irek Dobrowolski.
– Ten film ma misję – popularyzować tę potworną historię, najmroczniejszą w dziejach. Ale ma też skłonić do refleksji: czy, aby na pewno wszystko, co działo się w Auschwitz, odeszło razem z historią, czy może rozproszyło się po całym świecie i mamy do czynienia ze złem w jego bardzo różnych wydaniach. Przypomnienie o Auschwitz może uczulić nas na to, żeby to zło rozpoznawać – dodaje reżyser.
– Sprawa tego obozu nie powinna być w ogóle narzędziem politycznym. Powinniśmy podać sobie wszyscy ręce i zapomnieć o jakichkolwiek przepychankach, jakichś historiach politycznych – uważa była więźniarka obozu Barbara Wojnorawska. – Zaczęłabym rozmowę o Auschwitz od tego, kim byli więźniowie. Byliśmy my, chrześcijanie, byli Żydzi, Romowie, jak również bardzo dużo więźniów sowieckich. Trzeba mówić w jednakowy sposób o wszystkich, którzy tam byli. Bez wyróżniania, kto więcej, a kto mniej wycierpiał. Po prostu byliśmy wszyscy na jednakowych warunkach.
– Jesteśmy kustoszami pamięci, stróżami grobów. A właściwie cmentarzyska, bo grobów na terenie dawnego KL Auschwitz nie ma. Są pola prochów. Jesteśmy odpowiedzialni za spokój i ciszę tych, którzy tam spoczywają. Zmieniają się pokolenia, ale także narodowości osób odwiedzających muzeum. Dzisiaj Polacy stanowią około 25-30% odwiedzających. Ogromna większość to cudzoziemcy, dosłownie z całego świata. Oprowadzamy zwiedzających w około 20 językach. Ludzie chcą zobaczyć pozostałości, ślady. Tutaj, nie tylko muzeum, ale i państwo polskie, dokłada ogromnych starań, żeby tereny byłego obozu były zachowane w stanie nienaruszonym – stwierdza Mirosław Obstarczyk, historyk, pracownik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
74. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau przypada w niedzielę. 25 stycznia w Lublinie rozpoczęły się obchody Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Potrwają do przyszłego piątku.
MaG / opr. ToMa
Fot. Kinga Hendzel