Od początku roku obowiązują nowe zasady dotyczące szkolnictwa zawodowego – to odpowiedź na dramatyczny brak wyspecjalizowanej siły roboczej. Pracodawcy otrzymają wyższe dofinansowanie za kształcenie w zawodach, które są pożądane na rynku pracy. Szkoła musi współpracować z zatrudniającymi, wprowadzając naukę kolejnych zawodów. Wreszcie uczeń – na podstawie umowy z pracodawcą – ma możliwość płatnego stażu.
– Naprawiamy błędy sprzed lat – mówi Teresa Bogacka, kanclerz Wyższej Szkole Ekonomii i Innowacji w Lublinie. – Wielu absolwentów szkół wyższych kończy studia licencjackie o określonym profilu i pracuje np. w dużym markecie na kasie. Rynek pracy potrzebuje innych kwalifikacji i zawodów, niekoniecznie wykształcenia wyższego – podkreśla. – Kształcenie zawodowe zostało w pewnym czasie ograniczone i zabrakło wykwalifikowanych robotników. Rynek zagraniczny także wchłoną wielu specjalistów. Od 2 lat wracamy do odbudowywanie szkolnictwa zawodowego.
– Praktyczną naukę uczniów przejmą pracodawcy. Rolę edukacji technicznej biorą na siebie zakłady pracy – wyjaśnia Krzysztof Muciek ze Spółki Inżynierów SIM w Lublinie. – Musimy współpracować z uczelniami i szkołami wyższymi. Trwa bowiem era pracownika. To on wybiera zatrudnienie, a nie odwrotnie. Dziś sprawdzamy chęć do pracy, a nie – jak kiedyś – kompetencje.
– Tzw. system dualny to dobry kierunek zmian – uważa Grażyna Kubuj-Bełz, dyrektor Państwowych Szkół Budownictwa i Geodezji w Lublinie. – Jednym z jego elementów są płatne staże, które będą wliczane do ciągłości pracy.
Nowością będą też obowiązkowe egzaminy zawodowe. Obecnie mniej niż połowa uczniów techników kończy szkołę z dyplomem zawodowym.
TSpi / opr. MatA
Fot. www.wsei.lublin.pl