Próbne ewakuacje escape roomów będą od jutra obowiązkowe. W życie wchodzi rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji na mocy którego właściciele tego typu obiektów muszą raz na 2 lata przeprowadzić próbną ewakuację. Ćwiczenia będą prowadzone przez rzeczoznawców do spraw zabezpieczeń przeciwpożarowych bądź inżynierów pożarnictwa.
– Na pewno będziemy zwracać szczególna uwagę na sposób otwierania drzwi do pokojów w których odbywają się gry, czy są np odpowiednie przyciski zwalniające zamek – mówi rzeczoznawca ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych Piotr Nosal.
Co na temat rozporządzenia myślą sami zainteresowani? Żeby to sprawdzić odwiedziliśmy z mikrofonem lubelski escape room „Montownia Zagadek”, którego współwłaścicielem jest Maciej Ruszkowski. – W naszych pokojach klamki są z dwóch stron. Nie zamykamy ich na klucz, bo głównym rozwiązaniem jest rozwiązanie zagadki i wykonanie misji np. wykradzenie cennych dokumentów. Gracze mogą opuścić pomieszczenie kiedy chcą – dodaje. – My takie próbne ewakuacje będziemy chcieli przeprowadzić dla dobra naszych gości i personelu. Uważam jednak, że to rozporządzenie zostało przygotowane zbyt pochopnie. Nikt nas o takim zamiarze nie informował – mówi.
– Zmiana rozporządzenia nakłada na właściciela escape roomu konieczność powiadomienia o fakcie chęci przeprowadzenie próbnej ewakuacji właściwego komendanta powiatowego miejskiego Państwowej Straży Pożarnej na 7 dni przed jej przeprowadzeniem. Od komendanta zależy, czy wyśle funkcjonariuszy na obserwację, czy tego nie zrobi. Prawnego obowiązku udziału w takiej próbnej ewakuacji funkcjonariusze Państwowej Straży Pożarnej nie mają – tłumaczy starszy brygadier Marek Dziedzic, naczelnik wydziału Kontrolno-Rozpoznawcznego Komendy wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Właściciele escape roomów na zgłoszenie przeprowadzenia próbnej ewakuacji mają 30 dni od wejścia w życie rozporządzenia, czyli od jutra.
Dodajmy, że rozporządzenie zmieniające dotychczasowe przepisy, jest pokłosiem tragicznego pożaru escape roomu w Koszalinie, w którym na początku stycznia zginęło pięć 15-latek.
ZAlew / opr. SzyMon
Fot. archiwum