Dziś mija 79. rocznica pierwszych wywózek Polaków z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej na Syberię.
Pod nadzorem NKWD i Armii Czerwonej z domów wypędzano całe rodziny, ładowano do wagonów towarowych i wysyłano w najodleglejsze zakątki Związku Radzieckiego. Masowe deportacje polskiej ludności zamieszkującej wschodnie województwa II Rzeczypospolitej były jednym z elementów stalinowskiej akcji depolonizacyjnej.
Pierwszy transport z zesłańcami wyruszył 10 lutego 1940 roku. Kilka tygodni później wagony zatrzymały się we wsi Buraczycha w obwodzie archangielskim. Mieszkańcy tego rejonu Rosji do dziś pamiętają Polaków, którzy przyjechali w bydlęcych wagonach, a później grzęznąc w śniegu maszerowali w głąb tajgi, gdzie założyli obozowisko w osadzie drwali nazywanej Soljuga. Osady już nie ma. Drewniane baraki pochłonęła tajga. Jednak myśliwi zapuszczający się w głąb lasu opowiadają o porośniętych mchem mogiłach polskich zesłańców.
Władze ZSRR przeprowadziły cztery akcje deportacyjne. W ramach pierwszej, która rozpoczęła się 10 lutego 1940 roku, wywieziono w głąb Rosji około 140 tysięcy Polaków. Według historyków Instytutu Pamięci Narodowej, łącznie akcje wysiedleńcze objęły blisko 800 tysięcy osób.
IAR/RL (opr. DySzcz)
Fot. archiwum