W Lublinie uczczono pamięć Polaków wywiezionych na Syberię w czasie II wojny światowej. Masowe wywózki z terenów zajętych przez ZSRR na początku II wojny światowej rozpoczęły się w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku. Tylko pierwsza z wywózek objęła około 140 tysięcy osób.
Świadkowie tamtych wydarzeń, przedstawiciele władz oraz mieszkańcy miasta modlili się na mszy odprawionej w intencji osób zmarłych i pomordowanych na zesłaniu. Następnie uczestnicy uroczystości przeszli z kościoła pobrygidkowskiego przed Pomnik Matki Sybiraczki przy Centrum Kultury w Lublinie, gdzie kontynuowano obchody.
– Dla ocalonych, którzy wrócili do kraju, najważniejsze jest żeby pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach była kultywowana – mówili członkowie Związku Sybiraków w Lublinie.
– Zostałam wywieziona w 1940 roku. O 4.00 rano zaczęto walić w drzwi. Ojciec otworzył. Dom był otoczony NKWD-zistami. Na drodze stały dwie pary sań. Zbudzono trójkę dzieci. Mój brat miał 15 lat, więc traktowany był już jako dorosły. Na spakowanie dano nam 20 minut. Wsadzano po 40-50 osób do wagonów. Czekaliśmy tydzień w mrozie, w nieopalonych wagonach, żeby się zebrał transport. No i pojechaliśmy do Archangielska, aż nad Morze Białe. Od razu trafiliśmy do baraków. Tam powyłaziły pluskwy. Rodzice całą noc nie spali, tylko próbowali je łapać. Na Syberii spędziliśmy 6 lat i 3 miesiące – opowiada jedna z członkiń Związku Sybiraków.
– Im jesteśmy starsi, tym bardziej nam zależy, żeby nasza historia została przekazana młodzieży. A ci młodzi ludzie, kiedy dorosną, przekażą ją dalej swoim dzieciom. Jesteśmy na każde wezwanie; możemy przyjechać na spotkanie zorganizowane przez jakąkolwiek szkołę. Cieszę się, że w Lublinie mamy wspaniałe XXVII Liceum Ogólnokształcące, które przyjęło imię Zesłańców Sybiru. Placówka bardzo dużo robi, organizuje konkursy na skalę wojewódzką, pod hasłem „Co nam przekazują Zesłańcy Sybiru?” – stwierdza Janusz Pawłowski, prezes Lubelskiego Oddziału Związku Sybiraków. – Jeszcze kilka lat i odejdziemy. Ale jesteśmy szczęśliwi, że młodzież bardzo interesuje się naszymi prelekcjami. Słucha z otwartymi ustami o tym, że coś takiego się działo. I pyta się: kto mógł taką krzywdę narodowi polskiemu wyrządzić? – dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: „Co nam przekazują Zesłańcy Sybiru?”. Finał wyjątkowego konkursu
Młodzieży bardzo podobają się spotkania ze świadkami historii. – Podczas nich możemy porozmawiać z osobą, która to przeżyła i usłyszeć od niej, jak było naprawdę. Czytamy o tym i jakoś to do głowy nie wchodzi. A kiedy stanie przed nami osoba, która mówi: byłem, przeżyłem i wróciłem, to jest naprawdę coś wspaniałego – opowiadają młodzi ludzie.
– Musimy trafić do młodego pokolenia poprzez narzędzia, które są dla niego akceptowalne. I tym, co młode pokolenie akceptuje, są spotkania z żywymi świadkami historii. Tym bardziej, że to jest też uświadamianie młodym ludziom, że takimi świadkami są często ich bliscy – podsumowuje dyrektor Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, Marcin Krzysztofik.
Związek Sybiraków szacuje, że w latach 1940-1956 wywieziono na Syberię w sumie około 1 miliona 350 tysięcy Polaków. Tysiące naszych rodaków poniosły śmierć z zimna i wyczerpania. Ci, którzy przeżyli, wrócili do kraju lub wybrali życie na emigracji.
SuPer / opr. ToMa
Na zdj.: 79. rocznica masowych deportacji na Sybir, Lublin, 08.02.2019, fot. Mirosław Trembecki