Pojawiają się publikacje dotyczące działalności Instytutu Pamięci Narodowej Oddział w Lublinie. Zarzuty dotyczą osób współpracujących z placówką. Są to wprost sformułowane oskarżenia sugerujące, że jest to „grupa sympatyzująca ze środowiskiem skrajnie prawicowym”.
Sprawę na antenie Radia Lublin komentował Marcin Krzysztofik (na zdjęciu), dyrektor IPN w Lublinie. – Jest oświadczenie, które opublikował instytut – mówił. – Dodam tylko, że jednym z zarzutów jest to, że jeden z naszych pracowników przynależał do Klubu Vade Mecum na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II – dodał.
Klub został określony w publikacji, jako kuźnia nacjonalistycznych kadr. – Nie będę komentował tego sformułowania – zaznaczał Krzysztofik. – Jeżeli tak jest, jak to zostało nazwane w tym materiale, to zastanawiam się dlaczego prezydent Krzysztof Żuk wręczył klubowi Medal 700-lecia Lublina, jako docenienie ich zasług. Osoba, której dotyczy temat, była wielokrotnie nagradzana przez rektora za swoją działalność, w tym również za działalność społeczną – dodał.
Te oskarżenia korespondują z zarzutami o to, że poglądy pracowników IPN rzutują na pracę czy to Biura Edukacji Narodowej, czy całej placówki. – To jest ocena, do której każdy ma prawo – podkreślał Krzysztofik. – Ja pracę edukacyjną oceniam w inny sposób. Moim zdaniem jesteśmy w wielu miejscach, gdzie do tej pory nas nie było – dodał.
Pojawiają się chociażby sugestie, że szkoły nie są zainteresowane współpracą i uczestnictwem w działaniach, które organizuje IPN. – Nie spotkałem się z taką oceną, że ktoś nie chce przychodzić na wydarzenia organizowane przez nas – mówił Krzysztofik. – Jest raczej odwrotnie. Jesteśmy zapraszani w wiele miejsc, do nas przychodzi wiele szkół. Organizujemy wiele ciekawych spotkań o charakterze edukacyjnym oraz naukowym. Odzew społeczny jest bardzo dobry – dodał.
ToNie / opr. PaW
Fot. archiwum