Przed Politechnikę Lubelską zajechali pasjonaci kultowych żuków. Wydarzenie odbyło się w ramach akcji „Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki”, której organizatorem jest Lubelskie Towarzystwo Historii Przemysłu.
Wizytówka Lublina
– Najwyższy czas, żeby żuki zacząć promować. To jest motoryzacyjna wizytówka naszego miasta – mówi Leszek Gardyński, opiekun Koła Naukowego Inżynierii Materiałowej i wiceprezes Lubelskiego Towarzystwa Historii Przemysłu. – To 40 lat produkcji, prawie 600 tysięcy sztuk – niewiele pojazdów może pochwalić się taką produkcją. Żuki są nawet w Egipcie. Była kolekcja samochodów produkowanych w Lublinie, które pojechały do Muzeum Techniki, oddziału w Chlewiskach. Jednak liczę, że one kiedyś wrócą do Lublina, do muzeum, które będzie dedykowane tylko żukom, lublinom i GAZ-om 51. Dla koła naukowego kupiliśmy nietypowego żuka, 3-osiowego. Przerobimy go na wersję militarną i będziemy go pokazywać, stanie się maskotką Politechniki. Myślimy też o żuku-monster trucku, żuku do driftu.
Samochód niezawodny
– Mam 5 żuków, które są w całości sprawne, a kolejny jest w częściach – przyznaje Mateusz Karabela, student mechaniki i budowy maszyn Politechniki Lubelskiej. – Moja pasja zaczęła się rodzinnie. Tata pracował na poczcie i miał służbowego żuka. Już od młodzieńczych lat przyzwyczajałem się do zapachu benzyny i smaru. Już jako dziecku spodobało mi się, że widać wszystkich z góry podczas jazdy, prostota mechaniki. Sprawnego żuka przyjemnie się prowadzi, pewnie trzyma się drogi, jest dobrze dostosowany do jazdy przy wyższych prędkościach na zakrętach. To najlepsza baza i start w mechanice, ponieważ w tym samochodzie można wszystko zrobić samodzielnie. Żukami przejeździłem kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, na trasie nigdy mnie nie zawiódł.
Żuk dał sens fabryce
– On był ważny dla Lublina i fabryki samochodów – zauważa Kazimierz Zalewski, prezes Lubelskiego Towarzystwa Historii Przemysłu. – Był okres, gdy licencyjne samochody, tak się „zestarzały”, że już ich nie produkowano i wykonywano produkcję zastępczą. Załoga nie była usatysfakcjonowana produkowaniem tego, co w latach 50. robili. Wprowadzenie żuka nadało nowy sens tej fabryce.
– Ten samochód jeździ i rozwesela ludzi – zaznacza Paweł Młynarski z „Wesołego Żuka”. – Jest on z ostatniej produkcji roku 1995. W Lublinie nie ma takiego drugiego auta. Jest to wersja 18H, czyli pełna, zarejestrowana na 9 osób, ma oryginalne fotele.
Miłośnicy żuków apelują, żeby lubelskich pojazdów z piękną historią nie wyrzucać na złom.
LilKa (opr. KS)
„Ratujmy Żuki Zostały Ostatnie Sztuki” – akcja na Politechnice Lubelskiej, 12.02.2019, fot. Mirosław Trembecki