Nie udało się utrzymać przy życiu rannego myszołowa, którego kilka dni temu znaleźli funkcjonariusze Straży Granicznej w powiecie hrubieszowskim. Ptak trafił do lecznicy w Zamościu w bardzo złym stanie. Zwierzę nie reagowało na podawane leki.
CZYTAJ TAKŻE: Hrubieszów: uratowano rannego myszołowa
– Funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej podczas patrolu w okolicach miejscowości Czumów, na brzegu Bugu znaleźli rannego ptaka. Myszołów nie reagował, nie uciekał przed pogranicznikami. Widać było, że ma ranne skrzydło. Zwykle ptaki zachowują się zupełnie inaczej; nawet osłabione uciekają przed człowiekiem – o okolicznościach znalezienia ptasiego drapieżnika mówi naczelnik Wydziału Koordynacji Działań Nadbużańskiego Oddziały Straży Granicznej, podpułkownik Marta Pogoda.
Nie wiadomo, co mogło być przyczyną urazu zwierzęcia. Kiedyś ptaki te były często tępione przez ludzi, teraz sytuacja uległa zmianie.
– Myszołów mógł wpaść w jakieś druty albo sidła – mówi gospodarz z miejscowości Kobło w gminie Hrubieszów, Henryk Herda. – W pobliżu mojego domu od lat gnieździ się para myszołowów. Za drogą są zadrzewione nieużytki. Myszołowy mają tam gniazdo od szeregu lat. Co roku wyprowadzają kilkoro młodych. Młode odlatują, natomiast ta stara para jest wierna i zawsze tutaj się gnieździ.
W Polsce występuje kilka gatunków myszołowów. Najczęściej możemy zaobserwować myszołowa zwyczajnego. – To ptak średniej wielkości, o rozpiętości skrzydeł około 120 centymetrów. Ta średnia wielkość jest jednak względna. Czasami, gdy ktoś zobaczy myszołowa z bliska, wydaje mu się, że wzleciał nie wiadomo jaki orzeł. A myszołów w porównaniu z bielikiem wydaje się malutki – wyjaśnia Tomasz Kobylas, z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego. – Myszołów ma charakterystyczny lot, bowiem, kiedy krąży, często unosi skrzydła do góry, w kształcie litery V. To bardzo charakterystyczny sposób trzymania skrzydeł. Wyróżnia się na tle innych gatunków, które najczęściej trzymają skrzydła w poziomie. Czasami też zawisa w powietrzu, machając skrzydłami. Wypatruje wtedy ofiary.
– Myszołowy ładnie wyglądają. Kiedy młode wylatują, stare uczą ich latać. Odbywają się takie gonitwy w powietrzu, zabawy. To ciekawy widok, ale trochę uciążliwy, bo łapią kury czy małe kurczaki. Ale myślę, że jest z nich też pożytek, bo łapią myszy. Trochę szkoda młodych zajęcy, bo na nie też polują – dodaje Henryk Herda.
– Myszołowy żerują najczęściej na otwartych przestrzeniach; tam, gdzie jest dużo gryzoni. Ludzie często mylą myszołowy z jastrzębiem. Dlatego myszołowy są wręcz posądzane o to, że tępią zające. Mogą one wprawdzie upolować jakiegoś małego zająca, ale nie ma szans, żeby złowiły dorosłego. Ptaki te żywią się głownie nornicami czy myszami. Myszołów jest sprzymierzeńcem człowieka w walce z tymi gryzoniami. A czasami, kiedy ludzie znajdą gniazdo w lesie, zdarza się, że jest ono niszczone albo ktoś ścina drzewo, na którym się takie gniazdo znajduje – opowiada Tomasz Kobylas.
W całej Polsce żyje około 60 tysięcy par myszołowów. Na terenie naszego kraju te ptaki są objęte ścisłą ochroną gatunkową.
AlF / opr. ToMa