Ratują życie pacjentom, a ich entuzjazm sięga daleko poza Lubelszczyznę

dr czuczwar

Sezon grypowy  w pełni. Wzrasta liczba chorych, także tych z powikłaniami. Na szczęście, na Lubelszczyźnie, nie było jeszcze przypadków śmierci na skutek powikłań, ale kilka osób uratowano dzięki specjalistycznemu sprzętowi zwanemu ECMO, czyli leczenia techniką pozaustrojowego utlenowania krwi. Ten znajduje się w Szpitalu Klinicznym numer 1 w Lublinie.

Wzrost zachorowań to norma

Liczba chorych rośnie z każdym tygodniem, jednak tak jest co roku. – Od początku stycznia nastąpił intensywny wzrost zachorowań na grypę i choroby grypopodobne. W pierwszym tygodniu ubiegłego miesiąca było ok. 4 tysięcy zachorowań, w drugim tygodniu prawie 6 tysięcy, a w tej chwili jest ponad 11 tysięcy. Sytuacja wygląda podobnie do 2018 roku – informuje wojewódzki inspektor sanitarny, Irmina Nikiel. – Szczyt zachorowań przypada zazwyczaj na przełom lutego i marca. Najczęściej chorują małe dzieci do 4 lat oraz osoby powyżej 65 roku życia. Wśród tej drugiej grypy najczęściej występują hospitalizacje. W tym tygodniu pojawiły się już pierwsze zgony z powodu grypy. Na terenie Polski jest ich 7.

Poważne powikłania

Powikłania pogrypowe to poważny problem. W Lublinie w SPSK1 istnieje ośrodek leczenia techniką pozaustrojowego utleniania krwi ECMO. Lubelski ośrodek jest jednym z niewielu, które wożą pacjentów i jedynym transportującym na tak znaczne odległości.

– Także Poznań jeździ po chorych, ale wyłącznie na terenie Wielkopolski – mówi dr hab. Mirosław Czuczwar. – Nasze najdalsze wezwanie było z Domiechowa (okolice Krakowa), czyli ok. 300 km. Gdyby tam zorganizowano ośrodki to ryzyko byłoby mniejsze. Obecnie ta procedura nie jest oddzielnie finansowana przez fundusz. My jeździmy po chorych – to entuzjazm naszego zespołu wraz ze wsparciem dyrekcji i chęć pomocy pacjentom.

Czym jest leczenie za pomocą ECMO?

– To aparat, który jest rodzajem sztucznego serca bądź płuca – dodaje dr Czuczwar. – W naszym ośrodku używamy go jako sztucznego płuca. Oznacza to, że wkraczamy gdy płuco odmawia posłuszeństwa nie pozwalając na utlenowanie krwi. Wypompowujemy krew z chorego do sztucznego płuca, tam zachodzi wymiana gazowa – wtłoczenie tlenu i odebranie dwutlenku węgla i wpompowujemy krew znów do pacjenta. Tym samym zapewniamy możliwość przeżycia wszystkich organów.

By uniknąć konieczności leczenia za pomocą ECMO warto po prostu się… zaszczepić.

Dla pacjentów, którzy podłączani są do ECMO, jest to jedyna szansa na uratowanie życia. W ciągu 3 lat funkcjonowania Ośrodka leczonych było 37 pacjentów

JZon

Fot. Jarosław Zoń

Exit mobile version