Mała przygraniczna miejscowość i Hollywood – te dwa miejsca tak odległe geograficznie i kulturowo połączyła „Zimna wojna”.
O ruinach starej cerkwi w Kniaziach pod Lubyczą Królewską niedawno zrobiło się głośno za sprawą produkcji w reżyserii Pawła Pawlikowskiego. Właśnie tam – a także w Machnowie Nowym i okolicach Rudy Żurawieckiej – były kręcone sceny nominowanego do Oscarów filmu. Film walczy o statuetkę w trzech kategoriach: „najlepszy film nieanglojęzyczny”, „najlepszy reżyser” oraz „najlepsze zdjęcia”.
Samo nagrywanie ujęć wywołało poruszenie wśród mieszkańców. Zwróciło też uwagę na budynek, który mimo złego stanu wciąż robi wrażenie. – Cerkiew, która tutaj powstała jest z 1806 roku – opowiada historyk Zdzisław Pizun. – Bardzo cenne są polichromie, których resztki tutaj możemy obserwować do dnia dzisiejszego. Miejsce jest niezwykle wartościowe pod względem architektonicznym i kulturowym. Takie cerkwie w okolicy powstawały dopiero w XX wieku – dodaje.
– Ten obiekt został zniszczony w czasie II wojny światowej – mówi w rozmowie z Radiem Lublin burmistrz Lubyczy Królewskiej Marek Łuszczyński. – W takim stanie jest niestety do tej pory. Wiem, że były próby odrestaurowania budynku. Jednak ta ruina za sprawą tego filmu ożyła – dodaje.
– Bardzo się cieszymy z tego, że grecko-katolicka cerkiew dotarła aż do Oscarów – zaznacza Pizun.
– Na pewno będzie to szansa dla regionu – podkreśla drugi. – Może coś się z infrastrukturą rozwinie, ponieważ ulice są zaniedbane. Zabytki można byłoby odnowić – dodaje.
– Trudno mi powiedzieć jakie będzie efekt końcowy – mówi Pizun. – Chcielibyśmy, żeby obiekt został zabezpieczony. Po pierwsze trzeba wyciąć drzewa, które narosły na murach świątyni. Nie chciałbym raczej, żeby budynek odnawiać czy budować od początku. Lepiej zachować ruinę, jako atrakcję turystyczną – dodaje.
AlF / opr. PaW
Fot. Aleksandra Flis
CZYTAJ: Oskary: 3 nominacje dla „Zimnej wojny”
CZYTAJ: Europejskie Nagrody Filmowe: wielki sukces „Zimnej wojny”