Nie tylko zwracają uwagę na złe parkowanie i monitorują jakość powietrza, ale coraz częściej pomagają zwierzętom. Mowa o puławskiej straży miejskiej. Mewa, sowa i kawka – to ptaki, którym potrzebna była w ostatnich tygodniach pomoc strażników.
– W okresie wczesnej wiosny notujemy wiele interwencji związanych ze zwierzętami – przyznaje komendant Straży Miejskiej w Puławach Sławomir Leszczyński. – Mówimy tutaj o sarnach oraz łosiach, które mają trasy migracyjne wokół Puław. Są też nietoperze. Ostatnio mieliśmy także zdarzenia związane z ptakami – dodaje.
– Moja siostra wracając ze szkoły, zobaczyła, że ze studzienki kanalizacyjnej wychyla się jakiś mały łepek – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Izabela Gasińska. – Chciała tej kawce pomóc. Próbowała, szarpała, ale pokrywa była mocno przytwierdzona do podłoża. Prosiła przypadkowych przechodniów o pomoc, ale oni wyśmiewali jej starania. Wróciła z płaczem do domu, a potem zadzwoniłyśmy po straż – dodaje.
– Zostało wezwane pogotowie wodno-kanalizacyjne, które udzieliło nam pomocy i otworzyło studzienkę. Ptak został uwolniony i odleciał zdrowy – opowiada dyżurny straży miejskiej, starszy inspektor Przemysław Buczkowski. – Parę dni wcześniej mieliśmy zgłoszenie dotyczące chorej sowy, która też została zabrana przez patrol, przewieziona do lecznicy, gdzie została jej udzielona pomoc – dodaje.
– Jeśli chodzi o ptaki, udzielamy im pomocy przez cały rok – zaznacza Stanisław Gajda z puławskiej lecznicy weterynaryjnej. – Okres największej liczby przypadków związanych z tymi zwierzętami przypada w okresie lęgowym, czyli wiosną i wczesnym latem. Związane jest to z tym, że mnóstwo młodych ptaków pojawia się w środowisku. Bardzo często wymagają one pomocy. Ptaki są przynoszone przez mieszkańców, czy przywożone przez straż miejską. Ostatnio mewa miała poważny uraz w stawie skokowym, połączony z potężnym zakażeniem i rozległą infekcją, która przenosiła się na tkanki sąsiednie. Ptak czuje się lepiej, ale musimy poczekać jeszcze na efekty. Nie wiemy, czy będzie w stanie wrócić do środowiska naturalnego – dodaje.
– Mewa siodłata jest nieczęsto spotykanym gatunkiem na naszym terenie – podkreśla Piotr Safader z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego i Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. – Chociaż co jakiś czas są sygnały, że przebywa tutaj w okresie jesienno-zimowym. Ptaki ulegają kontuzjom, chorują, rozbijają się o różnego rodzaju przeszkody. Te zwierzęta mają szczęście, że posiadając takie urazy trafiają w ręce człowieka – dodaje.
Puławscy strażnicy miejscy przyznają, że każdego roku interweniują do wielu nietypowych przypadków związanych ze zwierzętami. Kilka miesięcy temu jeden z funkcjonariuszy wyciągał nawet spod samochodu… węża. Okazało się, że to niegroźny zaskroniec.
ŁuG / opr. PaW
Fot. pixabay.com