W 24. kolejce II ligi Górnik Łęczna zremisował na własnym boisku z Elaną Toruń 1:1. Bramkę dla torunian w 32 minucie strzelił Filip Kozłowski, w 74 minucie wyrównał Litwin Donatas Nakrošius.
– Zawiedliśmy w pierwszej części spotkania – przyznał obrońca Górnika Łęczna, Paweł Sasin. – Byliśmy przestraszeni, w nasze grze było za mało ryzyka, mieliśmy proste straty i to my napędzaliśmy rywala takimi zagraniami. Dopiero 20-25 minut w końcówce wyglądało tak jak powinien cały mecz.
Bramkarz łęczyńskiej drużyny Patryk Rojek zauważył, że gospodarze dopiero w drugiej części spotkania zaprezentowali dobrą dyspozycję. – Górnik powinien właśnie wyglądać; walczący, a nie dający możliwości Elanie. Bo goście nie stworzyli sobie praktycznie żadnej sytuacji w II połowie. To my się utrzymywaliśmy się przy piłce. Musimy sobie to zapamiętać i tak grać całe mecze. Wiadomo, każdy chciałby wygrywać wszystkie spotkania, ale nie ma się co załamywać. Mamy jeszcze 10 meczów i wszystko tak naprawdę przed nami. Nasi rywale z czołówki też się potkną i zgubią punkty.
Górnik z 38 punktami zajmuje 6. miejsce w tabeli, ale traci zaledwie 2 pkt do trzeciej lokaty premiowanej awansem. GKS Bełchatów przegrał bowiem w Grudziądzu z Olimpią 0:1. W najbliższą sobotę łęcznianie zagrają na wyjeździe właśnie z Olimpią, która przesunęła się na czwarte miejsce.
AR / opr. ToMa
Fot. Mirosław Trembecki