Przed Sądem Rejonowym w Lublinie rozpoczął się proces Kariny Ł. Kobieta jest oskarżona o to, że, prowadząc kancelarię odszkodowawczą, wyłudziła od swoich klientów ponad pół miliona złotych.
Karina Ł. prowadziła kancelarię prawną od 2014 r. Kłopoty z wypłaceniem odszkodowań miały się zacząć dwa lata później. Zdaniem śledczych, pieniądze nie były przekazywane klientom w ogóle lub ich kwota była znacznie mniejsza, niż zawarta w umowie. Poszkodowanych jest blisko 60 osób z całej Polski. Każda z nich straciła od 600 zł do blisko 30 tys. zł. Klientami Kariny Ł. bardzo często byli ludzie, którzy stracili bliskich na przykład w wypadkach samochodowych.
W sądzie, jeszcze przed rozprawą, część poszkodowanych spotkała się z Kariną Ł. Sytuacja była bardzo nerwowa.
Prokuratura oskarżyła Karinę Ł. między innymi o przywłaszczenie mienia znacznej wartości. Kobieta przed sądem jednak nie przyznała się do winy. – Nigdy nie chciałam oszukać tych państwa. Strasznie mi jest przykro, iż do takiej sytuacji doszło, że państwo nie dostali swoich pieniędzy, przyznanych z tytułu umowy, którą ze mną podpisali. To się wszystko zbiegło w czasie z utratą płynności finansowej przez kancelarię, moimi osobistymi problemami i odejściem pracowników. Jest mi bardzo przykro, ale nigdy nie działałam z zamiarem oszukania kogokolwiek. Po prostu się pogubiłam – mówiła przed sądem Karina Ł.
Jak mówią poszkodowani, kontakt z Kariną Ł. urywał się, gdy z ubezpieczalni przychodziło pismo, że pieniądze wpłacono na konto kancelarii oskarżonej. Jedną z poszkodowanych jest pani Danuta. – Pani przysłała mi rozliczenie. Zobaczyłam, że jest nierzetelne. Pisała, co chciała, tak, że oszukała mnie na 16 tys. zł. Nie odbierała telefonu, ani nie odpowiadała na SMS-y. Nic, nic kompletnie – opowiada pani Danuta.
Pieniądze z odszkodowań, które należały się klientom Kariny Ł., w całości trafiały na konto kancelarii. Jednak oskarżona podczas jednego z przesłuchań powiedziała, że środki te traktowała jako własne. Pieniądze wydawane były między innymi na bieżącą działalność.
Zdaniem poszkodowanych Karina Ł. żerowała na ludzkich nieszczęściach. Tego samego zdania jest część byłych pracowników kancelarii. Do jednego z nich Radiu Lublin udało się dotrzeć dwa lata temu, kiedy sprawa była jeszcze w prokuraturze. – To była świadoma działalność przez kilka lat. Celowa działalność żerowania na ludzkich tragediach, często na śmierci czy zdrowiu. To nie była pomyłka, jednostkowy przypadek – mówił były pracownik kancelarii.
Kodeks karny za przywłaszczenie mienia o znacznej wartości przewiduje nawet do 10 lat pozbawienia wolności. Jak mówią eksperci, proces może zająć nawet kilka lat.
MaTo / opr. ToMa
Fot. Tomasz Maczulski
CZYTAJ TAKŻE: Przywłaszczała pieniądze klientów. Jest akt oskarżenia wobec Kariny Ł.