W piwnicach zazwyczaj trzymamy rowery, przetwory lub niepotrzebne graty. Natomiast mieszkańcy bloku przy ulicy Glinianej w Lublinie pomieszczenie po hydroforni zaadaptowali na wyjątkowe miejsce spotkań, które integruje lokatorów.
Za pomysłem i większością prac stoi Roman Fryc. – Mam raka, aby się nie poddawać napisałem skecz pt. „Safanduła”, który tutaj odegraliśmy. Mieliśmy 99% obecności sąsiadów z bloku. Chcemy, by to miejsce przyciągało, dało się tu spotykać. Mieszkańcy budynku mają klucze i mogą przychodzić kiedy chcą.
Miejsce jednoczy
– Na okoliczność pojawienia się nowej tapety czy nawet drabinkę w siłowni jest stosowny wiersz – przyznaje Barbara Konopińska. – Mamy poetę, jest tu miło i sympatycznie. Nie mieliśmy wcześniej takiego miejsca. Nawet zabrania dotyczące budynku odbywały się w pralni lub na klatce schodowej. Odkąd powstała piwniczka, to frekwencja na zebraniach mieszkańców jest większa. Zawsze ktoś przyniesie ciasto czy słodycze.
Lubelskie „Alternatywy 4”
– Czasem śmiejemy się, że tutaj jest jak w „Alternatywach 4”, tylko tu z własnej, nieprzymuszonej woli przychodzimy – mówi Lucyna Fryc. – Mąż poświęcił tu dużo czasu, sam układał płytki. Drabinka jest składkowa, ale ktoś przyniósł rower, ktoś inny steper, wnuk sąsiada kupił atlas. Ludzie dbają, przybywa nam zdjęć i ozdób. Uważam, że jest bezpiecznie. Nie ma tam gazu, nikt nie pali, a ćwiczą osoby w wieku 50-70 lat, każda z tych osób musi odpowiadać za swoje zdrowie, tak jakby robiła to we własnym domu.
– W skali Lublina rzadko zdarzają się sytuacje, aby ludzie byli zżyci i wzajemnie sobie bezinteresownie pomagali – dodaje Ewa Terańska,
Dodajmy, że Roman Fryc i jego żona Lucyna są społecznikami, którzy wiele zrobili dla osiedla i boków.
LilKa
Fot. Lilianna Kaczmarczyk