Nauczyciele chcą podwyżek. Decyzja o strajku jest praktycznie przesądzona

strajk 20

Nauczyciele chcą strajkować w czasie kwietniowych egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasistów. Decyzja jest już praktycznie przesądzona, a w tej kwestii Związek Nauczycielstwa Polskiego idzie ramię w ramię z nauczycielską Solidarnością.

Przed nieobliczalnymi skutkami strajku w czasie egzaminów ostrzegała dzisiaj podczas konferencji prasowej lubelski kurator oświaty Teresa Misiuk: – Dla dobra dzieci jest możliwość zawieszenia strajku na czas egzaminów – mówiła: – Bardzo wierzę w poczucie odpowiedzialności nauczycieli, nie odmawiając im prawa do ubiegania się o wyższe wynagrodzenia. Nie można na tej szali postawić dobra ucznia.

– To jedyna forma. Właściwie już od dzisiaj organizujemy referenda w placówkach – mówi Bogumiła Błaziak, wiceprezes okręgu lubelskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego: – Referenda zdecydują o tym, czy załoga jest gotowa. Sygnały są, determinacja ludzi jest ogromna. Nauczyciele naprawdę mają dosyć. Postulat, jaki stawiamy, to 1000 złotych na etat każdego pracownika pedagogicznego i niepedagogicznego.

– Wszystko wskazuje na to, że będzie strajk – mówi Wiesława Stec, przewodnicząca Regionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”: – Mamy sygnały, że nauczyciele są zjednoczeni w działaniach.

– Sam fakt przystąpienia do egzaminu jest warunkiem ukończenia szkoły i otrzymania świadectwa – mówi Teresa Misiuk: – Wynik egzaminu ma istotny wpływ na rekrutację do szkoły ponadpodstawowej, ponadgimnazjalnej, czy – w przypadku maturzystów – na wyższe uczelnie. Wszystko to jest rozłożone w czasie. Te działania są w toku i ich zaburzenie uruchomi całą lawinę skutków, z których część jesteśmy w stanie przewidzieć. Uderzą one w samego ucznia. Kiedy nauczyciele przeanalizują te działania, to dojdą do wniosku, że będą one niosły nienajlepsze konsekwencje dla nich samych.

– Lepiej jednak, żeby strajk nie odbył się w czasie egzaminów, ponieważ przygotowujemy się do nich – mówi Justyna z VIII klasy Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie: – Nauczyciele też wkładają swoją pracę, żeby jak najlepiej nas przygotować. To wszystko poszłoby na marne i doszedłby dodatkowy stres – dodaje.

– Przygotowania do egzaminu idą pełną parą, natomiast wiadomości o planowanym strajku niewątpliwie zasiewają jakiś niepokój w mojej głowie – mówi Marek Krukowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie: – Z jednej strony mam świadomość tego, że ja odpowiadam za organizację egzaminu, a z drugiej, nie jestem w stanie przewidzieć jak potoczą się wydarzenia. Nie mam planu „B”, bo procedury przewidują bardzo jednoznacznie określone zasady przeprowadzenia tego egzaminu – chociażby obecność przedstawiciela innej szkoły w zespole nadzorującym w danej sali. Na to, czy nauczyciele z tej szkoły przyjdą czy nie, na pewno nie będę miał wpływu. Mam ponad 200 uczniów, którzy przystąpią do tego egzaminu.

– Jest to przykre, ale powtarzam: każda grupa zawodowa ma prawo do strajku – mówi Bogumiła Błaziak: – Walczymy też dla uczniów.

– Żebyśmy mogli dbać o ucznia, musimy mieć odpowiednie warunki do życia i do pracy – mówi Wiesława Stec: – Czasy idei i misji już minęły, chociaż ludzie w oświacie i tak pracują z misją. To jest moment, kiedy apelujemy, żeby przed egzaminami spojrzeć na grupę pracowników oświaty poważnie i dać nam określoną kwotę podwyżki.

– Zamykano oddziały, kiedy pielęgniarki i lekarze strajkowali, więc myślę, że nasz protest ma swój sens – mówi Bogumiła Błaziak.

Jak podała dziś Teresa Misiuk, od 1 stycznia średnie wynagrodzenia nauczycieli brutto w zależności od stopnia zawodowego awansu wahają się od 3045 zł do 5603 zł. W przyszłym roku nauczyciel dyplomowany ma zarabiać 6000 zł brutto.

PaSe (opr. DySzcz)

Fot. archiwum

Exit mobile version