Nocne awantury, imprezy, ciągły hałas, a nawet niszczenie mienia – z takimi problemami borykają się mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Wróblewskiego w Puławach. Chodzi o lokatorów dwóch mieszkań, którzy nie stosują się do obowiązujących reguł.
– To problem nie tylko alkoholu, ale i narkotyków – mówią mieszkańcy. – Przychodzi nawet 30 osób. My nie możemy spać. Drzwi są pozagniatane. Tragedia – dodają.
Czy sytuacja była zgłaszana? – Piszemy pisma. Cały czas informujemy o zaistniałej sytuacji – mówi jedna z lokatorek bloku.
– Mamy informację od mieszkańców o częstych sytuacjach łamania regulaminu – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Tomasz Śliwiński z Polskiej Spółdzielni Mieszkaniowej: – Ludzie skarżą się na imprezy alkoholowe, częste odwiedziny gości. Staramy się interweniować pisemnie, upominając i zgłaszając to do organów ścigania. Bezpośrednio mamy bardzo ograniczone możliwości – dodaje.
Co z robić w takiej sytuacji? – Sami mieszkańcy mogą dochodzić swoich racji z powództwa cywilnego – zaznacza Śliwiński. – Spółdzielnia teoretycznie może żądać eksmisji takich osób. Trzeba jednak przeprowadzić całą akcję dowodową – dodaje.
– Policjanci każdorazowo reagują na zgłaszane interwencje – podkreśla Ewa Rejn-Kozak z Komendy Powiatowej Policji w Puławach: – Problem polega na tym, że te najczęściej zgłaszane są anonimowo. W przypadku wykroczenia zakłócania ciszy nocnej, musi być osoba pokrzywdzona, której spokój zakłócono. Zachęcamy mieszkańców, żeby składali zawiadomienia i wtedy sprawy kierowane są do sądu. Dzielnicowy dobrze zna sytuacje i monitoruje ją na bieżąco. Podobny problem mieliśmy w innym puławskim bloku. Tam pomogli nam mieszkańcy, którzy zgłaszają nam bardzo uciążliwe sytuacje. Prowadzone są czynności wyjaśniające sprawy o wykroczenia i wnioski kierowane są do sądu. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia takich wniosków skierowaliśmy kilkanaście – dodaje.
– Ja sama tak nie złożę zawiadomienia, ponieważ się boję, że ktoś mnie zaatakuje na ulicy – opowiada jedna z mieszkanek bloku.
– To niezgłaszanie i anonimowość jest pewnego rodzaju przyzwoleniem dla osób, które pozwalają sobie na takie zachowania – mówi Rejn-Kozak.
Policja przypomina, że musi działać w granicach prawa i w przypadku tego typu wykroczeń nie zawsze funkcjonariusze mogą wejść do danego mieszkania, gdy właściciel nie chce otworzyć drzwi. Z kolei w przypadku postępowania eksmisyjnego konkretni mieszkańcy muszą zaświadczyć, że dochodzi do niewłaściwych zachowań. Anonimowe skargi nie rozwiążą problemu.
ŁuG / opr. PaW
Fot. pixabay.com