Przychodnia w Ratoszynie Drugim w gminie Chodel zawiesza swoje funkcjonowanie. Kierownik tego niepublicznego zakładu wypowiedziała gminie umowę najmu lokalu. Samorząd od czerwca ubiegłego roku jest właścicielem budynku – wcześniej należał on do stowarzyszenia.
Pacjenci od poniedziałku (01.04) będą musieli korzystać z innych placówek w regionie. – Sami w czynie społecznym budowaliśmy przychodnię. Teraz jest ona zamykana – mówią zdenerwowani mieszkańcy.
– Bez tego ośrodka to nawet nie ma o czym mówić – żali się jedna z pacjentek. – Najbardziej potrzebują tego starsi ludzie. Mam 76 lat. Gdzie ja będę jeździć? Pani doktor mówi, że zapewnia swoim pacjentom opiekę. Ale kto mnie zawiezie do Lublina? Bezwarunkowo ten ośrodek zdrowia musi być – dodaje.
– W zeszłym roku budynek został przejęty przez gminę, zmienił się wynajmujący – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Teresa Dobrzańska-Pielichowska, właściciel i kierownik Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej SEMPER Ośrodek Zdrowia w Ratoszynie. – Dostałam taką propozycję, której po prostu nie mogłam wypełnić przy zwiększeniu czynszu o 100% i właściwie oferty ze strony wójta, że cały budynek mam wyremontować na własny koszt. Utrzymanie byłoby znacznie droższe, a przy tej populacji ośrodek praktycznie byłby nie do utrzymania. Niestety trzeba było podjąć decyzję o likwidacji – dodaje.
– Na dzień dzisiejszy czynsz z mediami, czyli wodą, ściekami, centralnym ogrzewaniem, wynosi 2246 złotych za lokal o powierzchni 193 metrów kwadratowych – zaznacza wójt gminy Przemysław Kowalski. – Ciężko mi powiedzieć jaka ta podwyżka dokładnie była, ponieważ wcześniej jak pani doktor rozliczała się ze stowarzyszeniem, to zawsze pojawiał się problem zakupu oleju opałowego. My go dzisiaj zakupujemy i rozliczamy to w czynszu. Szukamy nowego najemcy i jesteśmy po kilku rozmowach. Każdy boi się podjąć tego tematu. Wszystko dlatego, że ilość pacjentów, którzy na dzień dzisiejszy są obsługiwani w tej placówce, jest bardzo niska – dodaje.
– 20 lat temu tych pacjentów było około 2000, a w tej chwili jest około 1000 – mówi Dobrzańska-Pielichowska.
– Pani doktor nas zabiera do siebie do Lublina, żebyśmy nie straciły pracy – mówi jedna z pracownic placówki. – Pacjenci jednak zostają bez opieki. Tu było laboratorium, szczepienia, profilaktyka, wizyty domowe, opieka nad pacjentem obłożnie chorym – dodaje.
– Niektórzy już 10 lat temu zaczęli się przenosić do innych ośrodków między innymi w Bełżycach, Borzechowie – mówi wójt. – Na dzień dzisiejszy wszystkie te jednostki są w stanie przyjąć pozostałą ilość pacjentów – dodaje.
Władze gminy planują wyremontować budynek. Mają zostać wymienione okna. Będzie także doprowadzony gaz do obiektu. Jednak czy uda się znaleźć nowego najemcę i wznowić działalność leczniczą? To pokażą najbliższe miesiące.
ŁuG / opr. PaW
Fot. pixabay.com