Pierwsi uczestnicy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej w Wąwolnicy byli już po 4.00 nad ranem. Po pokonaniu 40 km i 10-godzinnym marszu nie kryli wzruszenia i radości. – Pogoda sprzyjała, a ekstremalne były przeżycia duchowe – mówią.
Lubelscy uczestnicy EDK wyruszyli w pięć tras, najkrótsza miała nieco ponad 30 km, najdłuższa ponad 50. Po raz pierwszy wędrowano także do Lubartowa, tu pierwsi pątnicy byli przed 5.00. – Jesteśmy bardzo zmęczeni ale szczęśliwi – mówią pielgrzymi, których spotkaliśmy przed kościołem świętej Anny w Lubartowie.
Tegoroczna lubelska Ekstremalna Droga Krzyżowa dobiega końca. Podczas nocnej, najczęściej samotnej wędrówki, uczestnicy w milczeniu rozważali tajemnice Męki Pańskiej.
W tym roku szło blisko 4 tysiące osób. – Najbardziej popularną była trasa wokół Zalewu Zemborzyckiego. Sporym zainteresowaniem cieszyła się też droga z Lublina do Lubartowa – mówi Polskiemu Radiu Lublin organizator EDK, ks. Mirosław Ładniak.
Trasa do Lubartowa miała 37 kilometrów i prowadziła przez Lasy Kozłowieckie. Najdłuższa lubelska trasa to jedna z czterech do Wąwolnicy. Liczyła 51 kilometrów.
Z kolei około 400 osób wyruszyło spod kościoła św. Bartłomieja Apostoła w Goraju na osiem tras Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Wyznaczone zostały one na dystansach od 21 do 80 km, tak by każdy zależnie od wieku i kondycji mógł ruszyć na modlitewny szlak. Wśród uczestników były osoby w różnym wieku m. in. 18-letni Karol Malec z Radzięcina. – Wyzwanie jest duże, ale ważny jest cel dla którego się je podejmuje – przyznaje.
DaCh / MaTo / RMaj / TsF
Fot. Piotr Michalski