Msza rezurekcyjna i dzielenie się jajkiem to nie jedyne zwyczaje związane z Niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego. Do dziś zdarza się, że ludzie, wracając z rezurekcji do domu, pozdrawiają się na drodze słowami „Chrystus Pan zmartwychwstał”, na co słyszą odpowiedź „Prawdziwie zmartwychwstał”.
Dawniej starano się też, by po mszy jak najszybciej wrócić do domu. Miało to zapewnić rolnikom dobre plony, a wśród kawalerów panowało przekonanie, że ten, który pierwszy wróci do domu, też jako pierwszy wyprawi wesele.
– Wszystko co znalazło się na świątecznym stole musiało być wcześniej poświęcone – opowiada doktor Mariola Tymochowicz z Instytutu Kulturoznawstwa UMCS w Lublinie i Muzeum Lubelskiego w Lublinie. – Śniadanie wielkanocne było przygotowywane z tego, co zanoszono do poświęcenia w Wielką Sobotę, czyli z jedzenia, które znajdowało się w koszyczku. W przeszłości więc koszyczki były znacznie większych rozmiarów, bo z tych, które my teraz przygotowujemy, nikt by się nie najadł. Bywało, że w tych koszykach znajdowały się nawet 3 bochenki chleba. Musiała też być bułka pszenna i mięsiwo. U najbogatszych gospodarzy była nawet cała głowizna i kilka pęt kiełbasy.
W Niedzielę Wielkanocną dawniej nie wykonywano żadnych prac i zbędnych czynności – starano się nawet nie gotować i nie odgrzewać posiłków. Obowiązywała też zasada spędzania tego dnia w gronie rodzinnym. W Wielkanoc starano się też nie kłaść spać, bowiem wierzono, że w przeciwnym razie zboże będzie się wykładało w czasie żniw albo będzie zarastało chwastami.
CZYTAJ TAKŻE: Taraban obwieścił zmartwychwstanie Jezusa
MaK / opr. ToMa
Fot. archiwum