Część swojego dzieciństwa spędził tam malarz Leon Wyczółkowski, przez dziesiątki lat była tam również szkoła – dziś dworek Olęckich w Rososzy w gminie Ryki niszczeje. Budynek stał się miejscem aktów wandalizmu i libacji alkoholowych.
– Trzeba zająć się tym obiektem – apeluje sołtys Rososzy Krzysztof Kardas: – Po tamtej zimie było wybitych dziewięć szyb. Wstawiłem, posprzątaliśmy teren. Nie trwało to długo – znowu zostały wybite.
– Tam nawet ponoć jakieś ogniska zaczęli w środku palić. Brak słów – dodaje jedna z mieszanek miejscowości.
– Przy ostatnim spotkaniu znaleźliśmy kartony po mleku i po środkach chemicznych, także podejrzewam, że niektórzy zrobili tu sobie śmietnisko – dodaje Krzysztof Kardas.
– Jestem radnym drugą kadencję. W poprzedniej kadencji byłem członkiem komisji oświaty i mieliśmy komisje wyjazdowe – mówi radny Rady Miasta Ryki Michał Miłosz: – Tak naprawdę od czterech lat mówimy o tym niszczejącym budynku. Co prawda po mojej interwencji w jakiś sposób zabezpieczono ten budynek, ale tak naprawdę nikt tutaj nie ma planu.
– Najlepsza byłaby sprzedaż tej nieruchomości i przygotowujemy się do tego – zapowiada burmistrz Ryk Jarosław Żaczek: – Trwa podział tej nieruchomości. Chcemy ją pomniejszyć i powiększyć sąsiadujące boisko klubu Amator Leopoldów-Rososz: – To historycznie ważny budynek, związany z osobą Leona Wyczółkowskiego, później długie lata służył jako obiekt Szkoły Podstawowej w Rososzy.
– Leon Wyczółkowski urodził się w 1852 roku. Był związany z Rykami i okolicami, ponieważ jego dziadkowie mieszkali w Rososzy – mówi Katarzyna Wójcik z Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 im. Leona Wyczółkowskiego w Rykach: – Jego dziadek jest pochowany pod Rososzą.
– Często podróżował po tych terenach. Uwielbiał obserwować ludzi pracujących w polu i wiele grafik i obrazów jest poświęconych właśnie pracy ludzi na roli – mówi Ireneusz Szlendak, nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie.
– To jest budynek, w którym Leon Wyczółkowski spędził swoje dzieciństwo. Tam zaczęła się historia jego działalności artystycznej – mówi Michał Miłosz.
– Ten budynek powinien być przede wszystkim od razu zagospodarowany po oddaniu do użytku nowej szkoły. Wtedy były największe szanse i ten budynek najwięcej był wtedy wart – zaznacza Krzysztof Kardas.
– Rososz nie jest dużą miejscowością i w promieniu 300 metrów mamy kilka budynków użyteczności publicznej. Zobaczymy jakie rozwiązanie przyniesie sprzedaż i na jaki cel będzie ten budynek wykorzystywany – mówi Jarosław Żaczek.
Władze gminy planują wystawić nieruchomość na sprzedaż jeszcze w tym roku.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Łukasz Grabczak