Lublin polskim pionierem w leczeniu psychiatrycznym

kochanski 3

Lubelskie Stowarzyszenie Ochrony Zdrowia Psychicznego w Lublinie jest instytucją, która jako pierwsza w Polsce uruchomiła ośrodek, gdzie pomoc mogą uzyskać osoby z podwójną diagnozą psychiatryczną. Jest to o tyle istotne, że pacjenci mogą uzyskać pomoc kompleksowo, a co najistotniejsze w sprzyjających leczeniu warunkach.

Lublin po raz kolejny w przestrzeni ochrony zdrowia może uchodzić za prekursora. W mieście działa placówka, która niesie pomoc osobom, u których choroba psychiczna wystąpiła wraz z innymi przypadłościami.

– Chodzi o uzależnienia – zaznacza dr Artur Kochański. – To grupa osób, która szczególnie potrzebuje pomocy. Osoby chorujące psychicznie pod względem kompleksowości opieki wydają się szczególnie zaniedbane, a w naszym systemie lecznictwa dominuje model terapeutyczny, który zakłada równoległe lub sekwencyjne leczenie tych dwóch grup zaburzeń. Z chorobami psychicznymi występują również zaburzenia od substancji psychoaktywnych, w tym od alkoholu oraz tzw. uzależnienia behawioralne.

Jak trafić do lubelskiego ośrodka?

– Miejscem, gdzie pacjenci powinni się zgłaszać jest ośrodek wczesnej interwencji i koordynacji opieki mieszczący się przy ul. Lwowskiej 12 – mówi dr Kochański. Tam zespół terapeutyczny zajmuje się diagnozowaniem i rozpoznawaniem potrzeb pacjenta oraz opracowywaniem kompleksowego programu zdrowienia. Mówimy o dwóch zjawiskach wzajemnie się napędzających. Uzależnienie utrudnia leczenie choroby psychicznej, jednak choroba sprzyja uzależnieniu i kolejnym zachowaniom związanym z uzależnieniem. Leczenie środowiskowe w miejscu zamieszkania w ramach wspólnoty jest sporym wyzwaniem, szczególnie u osób z podwójną diagnozą, ale mimo wszystko wydaje się leczeniem bardziej naturalnym i ufamy, że bardziej skutecznym niż odsyłanie pacjenta do zamkniętych ośrodków. Choć dają one pewne poczucie bezpieczeństwa pacjentowi to jednocześnie stanowią wyzwanie, bo później pacjent musi wrócić do swojego środowiska życia.

Leczenie środowiskowe to również rodzina i najbliżsi, którzy zaangażowani są w ten proces…

– I to od bardzo wczesnego etapu – zaznacza dr Artur Kochański. – Najpierw uczestniczą w diagnozie, a później są niezależnym ogniwem, którym się zajmujemy w systemie terapii czy aktywizacji pacjenta, ale nie zawsze tak musi być. Dla nas najważniejszy jest pacjent i dopóki on wyraża na to zgodę możemy również zajmować się jego rodziną. Jeśli włączymy rodzinę to większa jest szansa pomocy choremu.

Ile trwa proces leczenia?

– Możemy mówić wyłącznie o ograniczeniach związanych z okresem trwania projektu. Finansujemy działania ze środków Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, jednocześnie liczymy, że będą kontynuowane w ramach środków publicznych np. Narodowego Funduszu Zdrowia, a warto dodać, że są to środki unijne. Jeśli chodzi o wskazania terapeutyczne to leczymy ile trzeba, więc często bardzo długo, a wręcz w nieskończoność – podsumowuje dr Artur Kochański. 

Z gościem rozmawiał Wojciech Brakowiecki.

WB

Fot. archiwum

Exit mobile version