Powrót w wielkim stylu. Żużlowe szaleństwo nad Bystrzycą

q8v0465

Po 24 latach żużlowa ekstraklasa powróciła nad Bystrzycę. W meczu inaugurującym rozgrywki PGE Ekstraligi na torze przy Alejach Zygmuntowskich w niedzielny wieczór Speed Car Motor Lublin pokonał MrGarden GKM Grudziądz 49:41.

CZYTAJ TAKŻE: Zwycięska inauguracja lubelskich żużlowców

Zawody obejrzał komplet dziesięciu tysięcy kibiców. Motor powrócił do Ekstraligi w wielkim stylu, po dramatycznym spotkaniu pokonując ekipę z Grudziądza. Motor znów zaskoczył żużlową Polskę. Przed sezonem wielu komentatorów nie postawiłoby „złamanego grosza” na utrzymanie beniaminka w Ekstralidze. – Właśnie dlatego nie zwracamy uwagi na „ekspertów”. Trzeba ciężko pracować i dążyć do swojego celu, a nie słuchać innych ludzi – stwierdził Dawid Lampart, który w meczu zdobył dla lubelskiej drużyny najwięcej – 11 – punktów.

Początek spotkania nie zwiastował jeszcze zwycięstwa gospodarzy. W czwartym biegu kapitan lubelskich „Koziołków” Andreas Jonsson wjechał w koło kolegi z drużyny Wiktora Lamparta i z wielkim impetem uderzył w bandę. Stadion zamarł. Szwed został odwieziony do szpitala, a Motor musiał sobie radzić bez swojego lidera.

Co działo się wtedy w parku maszyn? – Czy z Andreasem, czy bez, chłopaki chcą wygrywać. Każdy jest sportowcem i chce osiągać jak najlepsze wyniki. Tak, że wiele im nie trzeba było mówić. I sami widzimy: zrobili to – opowiada Maciej Kuciapa, trener lubelskich żużlowców.

Z biegu na bieg lubelski zespół wyglądał coraz lepiej. Choć po 6 gonitwach Motor przegrywał różnica 6 punktów, jednak mozolnie zaczął odrabiać straty, by wreszcie w 12 biegu, po niespodziewanym triumfie juniora Wiktora Trofimowa wyjść na prowadzenie. – W przedostatnim wyścigu jeszcze troszeczkę brakowało, bo prowadziłem, ale straciłem pierwszą pozycję. A ostatni wyścig to już było to, co miało być od początku – mówił po meczu Trofimow.

Ku wielkiej uciesze kibiców, Motor prowadzenia nie oddał już do końca. – Początek był słaby, wyglądało, że będzie klęska. A potem wszystko się odwróciło. Ci, co na początku nie zdobywali punktów, zaczęli wygrywać. Były wielkie emocje: od przegranej do zwycięstwa. Ogromny szacunek dla całej drużyny, a przede wszystkim dla juniorów. Obaj – Wiktor Lampart i Wiktor Trofimow – stanęli na wysokości zadania. W bardzo trudnych biegach przywieźli „trójki”. Nie wolno lekceważyć Motoru. Lubelscy żużlowcy jeszcze pokażą niejednej drużynie, szczególnie tutaj w Lublinie. Jest moc – cieszyli się lubelscy po spotkaniu kibice.

Na szczęście okazało się, że Andreas Jonsson nie odniósł poważnych obrażeń i najprawdopodobniej będzie mógł pojechać w piątek. Pod koniec maja do drużyny dołączy natomiast kończący karę zawieszenia Grigorij Łaguta.

W piątek w Gorzowie Wielkopolskim o godzinie 18:00 lubelska drużyna zmierzy się z tamtejszą Stalą.

Przed własną publicznością ponownie Motor zaprezentuje się 3 maja. Wtedy na torze przy Al. Zygmuntowskich pojawi się broniąca mistrzowskiego tytułu Fogo Unia Leszno.

Żużlowe szaleństwo nad Bystrzycą z pewnością będzie trwać.

JK / opr. ToMa

Na zdj.: Speed Car Motor Lublin – MrGarden GKM Grudziądz, 07.04.2019, fot. Wojciech Szubartowski

Exit mobile version