W sądzie w Białej Podlaskiej odbyło się posiedzenie w przedmiocie warunkowego umorzenia postępowania w sprawie lekarza weterynarii Artura K, który miał zaniechać pobrania próbek krwi od trzody chlewnej. Zdarzenie miało miejsce w powiecie parczewskim. Sprawę nagłośnił dziennikarz „Wspólnoty Parczewskiej”, do którego omyłkowo zadzwonił Artur K, myśląc, że rozmawia z rolnikiem. Oskarżony zaproponował mu podmianę próbek na te, pochodzące z innego gospodarstwa.
– Sąd wysłuchał dziś (31.05.) oskarżonego. Ten zaakceptował propozycję sądu w sprawie możliwości zakończenia postępowania w trybie jego warunkowego umorzenia – poinformowała sędzia Marta Załęska. – Oczywiście kwestia warunków probacji pozostaje do uznania sądu i znajdzie wyraz w treści orzeczenia merytorycznego, którego publikacja odbędzie się za tydzień.
Pobranie przez lekarza próbek krwi od trzody chlewnej związane było ze zwalczaniem afrykańskiego pomoru świń. Dziennikarz „Wspólnoty Parczewskiej”, Andrzej Dejneka, do którego omyłkowo zadzwonił Artur K., tak zrelacjonował tę rozmowę. – W słuchawce usłyszałem pytanie: czy przyjechać do mnie w celu pobrania krwi od świń? Byłem tym zdumiony, bo nie jestem hodowcą. Lekarz zapytał się, czy nazywam się Dejneka? Potwierdziłem. Później okazało się, że się pomylił, bowiem chciał zadzwonić do rolnika o tym samym nazwisku. W czasie rozmowy zapytał się: czy pobierasz tę krew, czy podmienić ją od innego zwierzęcia? Padło też takie pytanie: czy się zgodzę, czy będziemy się szarpać? Wówczas przedstawiłem się i weterynarz się rozłączył.
Wobec Artura K. zostało przeprowadzone postępowanie przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej Lubelskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. – Artur K. został ukarany karą pozbawienia prawa wykonywania zawodu na okres trzech miesięcy. To jest czyn naganny. Oczywiście nie spowodował on żadnych szkód, jeśli chodzi o bezpieczeństwo zdrowia publicznego. Lekarz weterynarii miał swoje „usprawiedliwienie”, że od tej świni pobierał już krew kilkukrotnie. I być może do takiej sytuacji doprowadziła go jakaś niefrasobliwość, jakaś chwilowa słabość. A sytuacja ta jest ze wszech miar naganna – stwierdził prezes Lubelskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, Tomasz Górski.
– Sąd może umorzyć warunkowo postępowanie karne, jeżeli wina i szkodliwość społeczna czynu nie są znaczne, a okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości. Ponadto postawa sprawcy, niekaranego dotychczas za przestępstwa umyślne i jego sposób życia uzasadniają przypuszczenie, iż pomimo umorzenia postępowania będzie on przestrzegał porządku prawnego – wyjaśnia rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie, Barbara Markowska.
Przebieg sprawy sądowej krytycznie komentowali rolnicy z powiatu parczewskiego, którzy przyjechali na rozprawę, jednak ze względu na to, że dzisiejsze (31.05.) posiedzenie było niejawne, nie mogli wziąć w nim udziału. – Jasne, że to jest niesprawiedliwe. Ale spodziewałem się trochę takiego obrotu sprawy, że zawsze jest to pewna elita, która się trzyma razem i się wybroni. Bo rolnikowi za o 5 centymetrów za małą matę nie jest wypłacane odszkodowanie. A tutaj ewidentnie ten pan narażał rolników na bardzo wielkie straty – uważa jeden z rolników.
Oskarżony oraz jego adwokat nie chcieli wypowiadać się na temat sprawy.
Sprawą Artura K zajęła się prokuratura w Parczewie, która postawiła mu zarzut niedopełnienie obowiązków służbowych, czym – w ocenie śledczych oskarżony – działał na szkodę interesu publicznego. Akt oskarżenia prokuratura do sądu wysłała w lutym tego roku. Sąd z urzędu zdecydował o skierowaniu sprawy na posiedzenie w przedmiocie jej warunkowego umorzenia. Do sprawy Radio Lublin będzie jeszcze wracać.
MaT / opr. ToMa
Fot. archiwum