Dwa pisklęta sokołów z gniazda na kominie elektrociepłowni Wrotków w Lublinie nie żyją. Pozostałe trzy młode sokoły są w gnieździe i prawdopodobnie czują się lepiej. Jeżeli chodzi o dorosłe sokoły, z samcem jest wszystko w porządku, natomiast samica też zachowywała się jakby była podtruta. Cała sokola rodzina jest pod stałą obserwacją ornitologów.
– Niestety w trakcie interwencji ornitologów samica wyleciała z gniazda. Nie dała się złapać i chwilkę latała wokół komina. Mamy nadzieję, że sama dojdzie do siebie albo uda się ją złapać. Na razie niestety nie wiemy, co z nią będzie. Okolice komina są obserwowane i czekamy na rozwój sytuacji – mówi Sławomir Sielicki ze Stowarzyszenia na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”.
Według miłośnika ornitologi i fotografa przyrody, Grzegorza Sierockiego, może to oznaczać, że nastąpiło tylko niewielkie podtrucie ptaków. – Wyglądało na to, iż samica ma niedowład w łapach i nie mogła się poruszać; bardziej się czołgała. A w momencie, gdy ornitolodzy wchodzili do gniazda, potrafiła sama odlecieć. To znak, że mogło to być tylko chwilowe. Organizm zwierzęcia potrafi walczyć z podtruciem i potrafi sobie sam z nim poradzić. Mam nadzieję, że tutaj zaszedł ten przypadek.
– Zwłoki piskląt zostaną poddane sekcji w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach – dodaje Sławomir Sielicki. – Podejrzewamy, że ptaki zostały podtrute. Czy specjalnie, czy przypadkowo tego na razie nie wiemy. Musimy poczekać na wyniki sekcji, która rozpocznie się w środę rano.
– Najbardziej prawdopodobne jest to, że sokoły zjadły zatrutego gołębia – mówi Grzegorz Sierocki. Jak dodaje, hodowcy gołębi mają różne sposoby, aby eliminować ptaki drapieżne. – Mają swoje sposoby na odstraszanie ptaków drapieżnych, takich jak jastrzębie czy sokoły. Najczęściej są to metody „humanitarne”, czyli odstraszanie głosem czy żywołapki, ale zdarzają się też tacy, którzy stosują jakieś trucizny. Na razie troszkę „wróżymy z fusów”, bo teraz widzimy tylko to, co działo się na monitorach, dopóki była transmisja z gniazda. Może nikt nie miał na celu otrucia piskląt i samego sokoła wędrownego, ale być może jeden z hodowców gołębi postanowił odstraszyć jakieś inne ptaki drapieżne, które dziesiątkowały mu stado, na przykład jastrzębie.
To, że coś złego dzieje się z sokołami, zauważono dziś (07.05.) rano. W bardzo złym stanie była samica – Wrotka oraz pięcioro piskląt. Do ptaków skierowano ornitologów z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego oraz ze Stowarzyszenia na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”. Specjaliści tuż przed 14.00 zakończyli akcję na miejscu.
ZAlew / ŁuG / opr. ToMa
Fot. Stowarzyszenie na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół” / screen