Zbiorową mogiłę odkryli archeolodzy w Chełmie. To prawdopodobnie szczątki radzieckich jeńców z czasów II wojny światowej. Do odkrycia doszło podczas prac budowlanych pod nowe centrum handlowe przy al. Przyjaźni.
CZYTAJ TAKŻE: Masowy grób odkryty w Chełmie
Jest to teren byłego podobozu Stalagu 319 – jednego z największych obozów na ziemiach polskich, który istniał od lipca 1941 do kwietnia 1944 roku. Przebywali w nim przede wszystkim jeńcy radzieccy, ale także polscy, włoscy, belgijscy i brytyjscy.
– Przez obóz przeszło około 200 tysięcy osób, co plasuje go wśród największych obozów jenieckich na terenie dzisiejszej Polski. Zginęło tu około 90 tys. jeńców. Niemcy stosowali wobec nich masową eksterminację. Podstawową jej metodą było celowe głodzenie. Drugim sposobem eksterminacji były masowe rozstrzeliwania. W ten sposób ginęli przede wszystkim radzieccy oficerowie, inteligencja, przedstawiciele administracji państwowej i partyjnej. W ciągu tego stosunkowo krótkiego okresu rozstrzelano szacunkowo blisko 15 tysięcy osób – opowiada prezes Stowarzyszenia Rocznik Chełmski, Andrzej Rybak.
– Z punktu widzenia władz sowieckich jeńcy byli osobami niepożądanymi, w związku z tym o ich tragedii właściwie nie mówiono. A jeśli nie mówiono w ZSRR, to nie mówiono również w PRL. W związku z tym przez wiele lat nie było żadnego upamiętnienia. Nie było nawet miejsc, gdzie można byłoby o tych sprawach opowiadać. W latach 60. powstały wprawdzie cmentarze w miejscach, w których chowano zmarłych jeńców. Zostało też zaznaczone miejsce w lesie Borek, gdzie rozstrzeliwano część jeńców. Ale właściwie to wszystko – mówi Zbigniew Lubaszewski, chełmski historyk i regionalista.
– Szersze badania na ten temat rozpoczęły się dopiero po 1989 roku. Pojawiły się pierwsze publikacje i miejsca upamiętniające, takie jako to przy szkole podstawowej nr 8. Był to tak naprawdę pierwszy moment, w którym mieszkańcy Chełma mogli dowiedzieć się, że takie wydarzenie jest związane z naszym miastem. W miarę jak ludzie dowiadywali się o istnieniu obozu, najbardziej przerażająca dla nich była z pewnością liczba ofiar. Było ich dwukrotnie więcej niż mieszkańców przedwojennego Chełma – opowiada Zbigniew Lubaszewski.
– Jeńcy mieszkali na gołej ziemi. Tam też spali. To był widok straszliwy. Nie mogli się umyć. Nękały ich wszy i inne robactwo. Na przełomie 1941-42 roku przeszła olbrzymia fala chorób: tyfusu, czerwonki i gruźlicy. W ciągu doby umierało 400-500 osób. Głód był tak straszliwy, że dochodziło do aktów kanibalizmu – dodaje Andrzej Rybak.
– Niewielu mieszkańców wie, że osiedle „Obuwie” znajduje się na terenie, gdzie był tak ogromny obóz. Myślę, iż warto o tym przypominać. Dzięki działalności chełmskich archeologów udało nam się w lesie Borek, na tak zwanej „Patelni” znaleźć ślady zamordowanych Polaków i jeńców. Tam właśnie rozstrzeliwano zarówno osoby cywilne, jak i jeńców Stalagu 319 – mówi Beata Mojska z Muzeum Ziemi Chełmskiej. – Starsze pokolenie zachowuje pamięć o tych wydarzeniach. Jego przedstawiciele opowiadają, że widzieli łuny nad lasem Borek. Ludzie nie do końca wiedzieli, o co chodzi, ale słychać było strzały. Jednak dzisiaj młodzież o tym nie wie. Być może przydałaby się jakaś inicjatywa, choćby postawienie na terenie osiedla planszy edukacyjnych, żeby przybliżyć mieszkańcom tę historię.
15 maja w Chełmskiej Bibliotece Publicznej odbędą się obchody 75. rocznicy likwidacji obozu. Zostanie wówczas otwarta wystawa oraz odbędzie się sesja naukowa.
Według archeologa Stanisława Gołuba szkieletów jeńców może być więcej. Na razie odkryte szczątki zostaną ekshumowane, a inne miejsca oznaczone. Prace archeologiczne powinny zakończyć się w przyszłym tygodniu. Dalsze decyzje – w jaki sposób przesunąć czy oznaczyć granice cmentarza – leżą w gestii wojewody lubelskiego.
KraJ / opr. ToMa
Fot. Justyna Kraszczyńska