Z grabiami, piłami i sekatorami ruszyli na Wołyń, aby porządkować zapomniane polskie mogiły. 60 osób z Ochotniczych Hufców Pracy wyjechało z Lublina na pierwszy w tym roku obóz sprzątania kresowych cmentarzy. Obok uczestników z Lubelszczyzny, po raz pierwszy w akcję włączyli się wychowawcy i młodzież OHP z komend: kujawsko-pomorskiej, świętokrzyskiej, dolnośląskiej i łódzkiej.
Młodzież będzie pracować pod okiem starszyzny, między innymi wieloletniego uczestnika akcji Mirosława Szaudera ze Środowiskowego Hufca Pracy w Lublinie. – Jadę tam po raz czwarty czy piąty. Wycinamy na cmentarzach drzewa i krzewy, a zostawiamy odsłonięte mogiły. To ciężkie, ale dla nas przyjemne – mówi Mirosław Szauder.
– Porządkowanie cmentarzy to rzeczywiście fizyczna praca: karczowanie, wycinanie, grabienie oraz odnawianie połamanych krzyży i ogrodzeń, ale warto – mówią uczestnicy. – Planowałem taki wyjazd, a teraz nadarzyła się okazja. Obszar wołyński jest dla mnie bardzo szczególny, bo moja babcia się tam urodziła. Są tam śmietniska, a my musimy je sprzątać. Mamy zasadę, że wchodzimy do lasu, a zostawiamy cmentarz. Jesteśmy pozytywnie nastawieni. Mimo tego że pogoda jest nieciekawa, to w sercach mamy dużo zapału do pracy. Nie możemy się doczekać.
Młodzież nie boi się też ciężkiej pracy. – Jestem z małego miasteczka, ale prace znam. Poradzę sobie. Mam gospodarstwo, tam też sobie daję radę. Jedziemy fajną grupą. To ciężka praca, ale dająca bardzo dużą satysfakcję – mówią.
– Do wtorku młodzież będzie porządkować cmentarze w: Maciejowie, Przewałach, Turzysku, Bielinie, Kupiczowie i Zasmykach – mówi komendant Środowiskowego Hufca Pracy w Lublinie, Jacek Bury. – W tym roku znaleźliśmy dodatkowo dwa takie miejsca – chutor Drabina, gdzie zamordowano polską rodzinę oraz drugą małą miejscowość – Osiecznik, gdzie zginęło 10 Polaków. To małe pomniki w lesie, na końcu świata. Pokazali je nam Ukraińcy, którzy nam też opowiadali, jak to wyglądało z ich perspektywy. Staramy się odnajdować takie miejsca i porządkować małe, zapomniane mogiłki.
– Ważne są też kontakty z Polakami na Ukrainie, dzięki którym widzą, że o nich nie zapominamy. A my z kolei uczymy się na nowo Kresów, bo bez nich historia Polski tak naprawdę nie istnieje – stwierdza lubelski wojewódzki komendant OHP, dr Piotr Gawryszczak.
Jak podkreśla Jacek Bury, celem wyjazdów jest też budowanie pojednania polsko-ukraińskiego. – Staramy się, żeby był to element takiej układanki, która może kiedyś zaowocuje pojednaniem ludzi. Bo to, że politycy się poklepią po ramieniu, nawet w dobrej wierze, nie zawsze przekłada się na społeczność: nas – stąd i ich – stamtąd. A przecież byliśmy tam sąsiadami przez kilkaset lat. Istotny jest pomalowany krzyż, wykoszona trawa, pomalowane drzewo. Ale ważniejsze jest to, co dzieje się w duszach tych ludzi. Dla mnie, jako dla pedagoga, to dużo cenniejsze niż koszenie trawy – stwierdza Jacek Bury.
– Podczas tych wyjazdów poznajemy się z Ukraińcami. Można z nimi do tej pory utrzymywać kontakt. Próbujemy się z nimi zaprzyjaźnić i naprawić to, co kiedyś się wydarzyło – potwierdza jeden z młodych uczestników wyjazdu.
Wakacyjne obozy, na których młodzież OHP i wolontariusze z całej Polski porządkują polskie cmentarze i miejsca pamięci narodowej organizowane są od 11 lat.
Dotychczas zorganizowano akcje porządkowania polskich nekropolii na Białorusi, Litwie, Podolu i Lwowszczyźnie. Wolontariusze wspierali także poszukiwania i ekshumacje Polaków organizowane przez Instytut Pamięci Narodowej.
ZAlew / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalski