Rolnicy walczą o swoje plantacje. Wielki problem ze szkodnikiem

burak

Wraz z wiosną powraca problem szarka komośnika – szkodnika atakującego uprawy buraka cukrowego. Owad żeruje zwłaszcza na młodych uprawach. Sprzyja mu słoneczna pogoda i zbyt mało opadów, a skutki jego działania odczuwają zwłaszcza plantatorzy na Lubelszczyźnie. Stawiają specjalne pułapki feromonowe, które tylko częściowo rozwiązuje problem.

Niewielki owad – wielki problem

– Szarek komośnik spędza sen z powiek rolnikom od około 4 lat – mówi zastępca dyrektora do spraw surowcowych oddziału Cukrownia Werbkowice, Edmund Kawka. – To niewielki chrząszcz, ale wyrządza bardzo duże szkody. W ciągu doby potrafi zniszczyć kilkuhektarową plantację. Walka z nim jest utrudniona, bo nie działa on chwilowo – jego okres żerowania trwa nawet miesiąc. W miarę ogrzewania się gleby, systematycznie wychodzi i żeruje – początkowo na chwastach z rodziny komosowatych, a później na burakach.  Co roku jesteśmy bogatsi w doświadczenia, ale walka ze szkodnikiem nie jest łatwa. Wielu plantatorów sobie nie radzi, bo za rzadko lustrują plantację

Wystarczy chwila nieuwagi

– Szkodnik jest tak uciążliwy, że nie wykonując zabiegu w ciągu 1-2 godzin plantacja zostaje zjedzona – zaznacza Zbigniew Grabczuś. – On jest bardzo żarłoczny. Nie można dopilnować plantacji. Postawiliśmy część pułapek feromonowych, które informują o nalocie komośnika, ale nie możemy pilnować non stop plantacji, bo mamy inne prace polowe. Wystarczy chwila nieuwagi, a szkodnik zjada wszystko doszczętnie. Byt cukrowni jest zagrożony, bo jeśli dalej owad będzie tak poczynał, my go nie jesteśmy w stanie opanować, a cukrownia nie dostanie surowca. My też musimy utrzymywać rodziny, dzieci, sprzęty, mieć dochody. Wielu plantatorów rezygnuje z uprawy. Nie jesteśmy w stanie sobie z nim poradzić.

Nierówna walka

– W tym roku komośnik potraktował mnie łagodnie. Zastawiłem pułapki i znajduję w nich niewiele owadów – przyznaje Sławomir Smyk. – Sąsiad, który jest dwa pola ode mnie, już przesiewał pole, a na szosie było aż czarno, samochody rozjeżdżały szkodniki, gdy szły szukając buraka.

– Co roku zmniejszam ilość buraków cukrowych, bo sadzenie stało się nieopłacalne, a teraz jeszcze jest ten chrząszcz – uważa Bogdan Wybranowski, sołtys wsi Perespie. – Nie zwalczy się go jednokrotnie opryskując, bo on nalatuje.

Szarek komośnik prawdopodobnie pochodzi z Ukrainy. Początkowo atakował uprawy na przygranicznych terenach, jednak obecnie rozprzestrzenia się i sieje zniszczenia także w powiecie krasnostawskim. Występuje też na południu kraju.

AlF / opr. KS

Fot. pixabay.com

Exit mobile version