Stado pogryzionych owiec! Części nie dało się uratować

owce

Policja wyjaśnia sprawę pogryzienia 11 owiec w miejscowości Koszoły w powiecie bialskim. Do zdarzenia doszło na terenie ogrodzonego wybiegu przy jednym z gospodarstw. Zwierzęta najprawdopodobniej zaatakował pies, odniosły wiele obrażeń i nie można było ich uratować. Aby ulżyć ich cierpieniom lekarz weterynarii zdecydował o ich zabiciu. Problem w tym, że zanim to nastąpiło upłynęło wiele godzin.

Makabryczny widok

– Wróciłem z pracy. Okazało się, że owce są pogryzione. Jedna nie żyła, inne były pokaleczone i w bardzo złym stanie – relacjonuje właściciel owiec Rafał Tokarski. – Zadzwoniłem po weterynarza, przyjechała policja, a lekarz kazał je zabić. Powiedziałem, że nie mogę, bo owcy powyżej roku nie można zarżnąć samemu. Weterynarz stwierdził, że trzeba je zabić, ale nie może ich uśpić, bo nie ma środków i upoważnienia. Owce męczyły się jeszcze przez 2 czy 3 godziny, prosiłem o pisemne potwierdzenie, że lekarz kazał je zabić. Kolega poinformował mnie o nagraniu od lekarza, że mogę to zrobić. 4 zabiłem. Gdybym od razu dostał upoważnienie, że mogę je zabić to zrobiłbym to od razu.

Policja potwierdza zgłoszenie

– W minioną sobotą ok. godz. 11.00 otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące pogryzienia stada owiec – informuje kom. Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej. – Na miejsce natychmiast zostali skierowani policjanci, którzy potwierdzili zgłoszenie. Wykonaliśmy tam szereg czynności łącznie z oględzinami miejsca zdarzenia, pozwalające nam wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Bierzemy pod uwagę, że zwierzęta zostały pogryzione przez psy, będziemy ustalać właściciela tych czworonogów.

Nie ma przepisów

– Jeśli zwierzęta zostały pogryzione przez inne zwierzęta, których statusu nie znamy, a są w stanie wskazującym, że cierpią powinny być jak najszybciej uśpione – wyjaśnia Paweł Piotrowski, lubelski wojewódzki lekarz weterynarii. – Wielu lekarzy nie ma pozwolenia na środki narkotyczne, które wymagają pozwolenia nadzoru farmaceutycznego, ponieważ jest to dla nich kłopot. Powinien zostać wezwany lekarz, który posiada zgodę na takie środki, ewentualnie lekarz mógł wskazać taką osobę. Jeżeli zabicie zwierząt nie odbyło się w celu pozyskania mięsa to nie można mówić o uboju. Osobiście nie widzę w tym nic złego, jeśli właściciel zabił je zgodnie z przepisami o dobrostanie, to w mojej ocenie nie ma w tym przestępstwa. On skrócił zwierzętom cierpienia. Przepisy nie regulują takich sytuacji, więc lekarz nie może wydawać zgody na coś, czego nie ma w przepisach.

Nie można decydować samemu

– Widok tych owiec był makabryczny. One były częściowo obdarte ze skóry. Męczyły się przez kilka godzin, a my nie wiedzieliśmy co robić. Dobrze, że mąż potrafił im pomóc, ale nie ma systemu, który pomoże rolnikowi w takiej sytuacji – przyznaje żona Rafała Tokarskiego. – Owce były rejestrowane, braliśmy na nie dopłaty. To nie jest tak, że można je po prostu zabić, później usłyszelibyśmy zarzuty.

Wójt gminy Łomazy zapewniał, że to pierwsze tego typu zdarzenie w gminie w ciągu ostatnich lat. Na terenie gminy nie było też sygnałów o bezpańskich psach, które mogłyby zaatakować owce.

Właściciel pogryzionych zwierząt zamierza starać się o odszkodowanie, swoje straty szacuje na ok. 8 tys. złotych.

MaT

Fot. pixabay.com

Czytaj też: Zagryzione owce w miejscowości Koszoły

Exit mobile version