Czy nie macie Państwo wrażenia, że o Marysiach i Kasiach z piosenek ludowych wiemy już wszystko? Jak zakochiwały się w Jasiu, jak za nim tęskniły, kiedy pojechał do wojska, jak płakały kiedy nie wracał lub jak ciężko im było oddać rękę innemu, bogatemu, a serce się rwało do biednego? Każdy z nas taką historię zna. Nawet jeśli nie jest miłośnikiem muzyki tradycyjnej.
Ale… Drodzy Państwo, zastanówmy się teraz czy wiemy, co Marysie, Kasie czy Jasiowie robili będąc małymi dziećmi? Pewnie część osób powie, że tak – i zgodzę się z nimi, ponieważ nie jest tak, że w folklorze nie ma miejsca dla dzieci, ale na pewno nie jest to temat tak powszechny jak chociażby pieśni weselne.
Dziecko w tradycji ludowej postrzegane było jako istota „nieokreślona”. Spowodowane było to jego brakiem dojrzałości, pozbawione było jednoznacznych cech. Pozbawione było seksualności, zatem podobnie jak starcy było bliskie granicy świata sacrum i profanum. Dziecko było szczególnie narażone na działanie wszelkich złych mocy, dlatego starano się je przed nimi zabezpieczyć. Duże znaczenie miały przedmioty dodawane do pierwszej kąpieli dziecka – rozmarynowy wianek, który panna młoda miała na głowie podczas ślubu, woda święcona, mleko – wszystko to miało zapewnić dobre chowanie się dziecka, siłę i zdrowie. Dzieckiem przestawało się być, kiedy możliwe było podjęcie funkcji seksualnych. Dla dziewczynki był to moment pojawiania się pierwszej menstruacji, dla chłopca postrzyżyny.
To tyle tytułem wprowadzenia w tematykę naszego dzisiejszego programu. Więcej informacji o dzieciach w folklorze otrzymają państwo od fachowca w tej dziedzinie – pani Katarzyny Chodoń, która będzie naszym gościem.
Monika Pietraszkiewicz, zapraszam tuż po godzinie 6.00.
Fot. @odmuzyki