Wszystkie służby były w gotowości podczas awaryjnego lądowania na lotnisku w Mokrem koło Zamościa. Strażacy zawodowi i ochotnicy, policjanci oraz służby medyczne wzięli udział w szkoleniu praktycznym organizowanym przez Aeroklub Polski.
Była też możliwość podpatrzenia niecodziennego treningu oraz poznania pracy służb i lotniska od kulis.
– Są to obowiązkowe ćwiczenia, które mają za zadanie przygotowanie lotniska do sytuacji zagrożenia. Ich scenariusz przewiduje zgłoszenie przez pilota sytuacji awaryjnej – problemu z podwoziem. W związku z tym zawiadomione zostały służby, które po przyjeździe na lotnisko kładą pianę, w sytuacji gdyby samolot musiał lądować na nieczynnym pasie utwardzonym. Samolot wylądował jednak na pasie trawiastym, natomiast są „poszkodowani” którym trzeba udzielić natychmiastowej pomocy medycznej – o szkoleniu i scenariuszu wydarzeń opowiadała specjalista do spraw operacji powietrznych i lotniskowych, Aleksandra Piotrowska.
– Podczas szkolenia skupiamy się głównie na tym, żeby właściwie zabezpieczyć teren Umożliwiamy służbom ratunkowym bezpieczne i szybkie dojechanie do miejsca zdarzenia oraz ewentualną szybką ewakuację poszkodowanych – wyjaśnia aspirant Dorota Krukowska-Bubiło, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
– Ćwiczenia mają nam uzmysłowić zagrożenie, jakie występują na lotnisku. Oczywiście priorytetem są działania ratownicze, bo życie ludzkie jest najważniejsze. Czas więc jest dla nas bardzo istotny – mówi młodszy brygadier Andrzej Szozda, Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu.
– Wrażenie po szkoleniu jest bardzo mocne. Było prawie jak w rzeczywistości. W każdej chwili może zdarzyć się taka sytuacja. Wszyscy musimy być na nią przygotowani. Szkolimy się non stop, ale w takiej akcji biorę udział po raz pierwszy. Chociaż w rzeczywistości jest zupełnie inaczej, bo pojawia się adrenalina. Ale najważniejsze jest opanowanie – stwierdza Karol Paszt z Ochotniczej Straży Pożarnej w Łabuniach.
– Nie myśli się o takiej sytuacji. Stara się po prostu zrobić wszystko najlepiej jak potrafi. Wtedy człowiek tak się spina, że sam jest pod wrażeniem, iż wyszło to tak dobrze. Stres jest dopiero po wyjściu z samolotu, ale w czasie lotu jestem tak skupiony na zadaniu, że nie myślę, iż może źle się zakończyć – stwierdza pilot Marek Chamera, szef wyszkolenia Aeroklubu Ziemi Zamojskiej.
Tego rodzaju ćwiczenia są przeprowadzane cyklicznie, raz na dwa lata.
AlF / opr. ToMa
Fot. Aleksandra Flis