W Biłgoraju odbyły się uroczystości 75. rocznicy mordu dokonanego przez Niemców na partyzantach. Dla pojmanych pod Osuchami polskich żołnierzy niemiecki okupant przygotował doły śmierci w lesie Rapy koło Biłgoraja. Z transportu śmierci udało się zbiec tylko jednemu żołnierzowi – plutonowemu Zygmuntowi Hanasowi ps. „Wilczur”.
– Ojciec pod Osuchami walczył w zgrupowaniu „Wira”. Po wydostaniu się z okrążenia został aresztowany w okolicach wsi Borowiec. Wraz z innymi partyzantami trafił na Gestapo do Biłgoraja. Tutaj był torturowany i przesłuchiwany – mówi Janusz Hanas, syn Zygmunta Hanasa ps. „Wilczur”: – Został im odczytany wyrok, później Niemcy załadowali ich na samochody. Ojciec jechał drugim transportem. Na wysokości ul. Zamojskiej odbyła się akcja ucieczki. Uciekając, ojciec dostał dwie kule w bok. Udało mu się zbiec.
Mord w lesie Rapy to zbrodnia wojenna. Niemcy po egzekucji wywiesili w Biłgoraju obwieszczenia, które informowały, że skazano na karę śmierci i rozstrzelano 60 „bandytów z powiatu biłgorajskiego”. Z badań z końca XX wieku wynika, że ofiar było 65. Większość pochodziła z miejscowości powiatu biłgorajskiego, w tym kilka z samego Biłgoraja.
TsF (opr. DySzcz)
Fot. TsF