Ogłoszony właśnie przez Zarząd Dróg Miejskich w Lublinie przetarg na inwestycje opisywane jako węzły przesiadkowe, wprowadza w błąd osoby, które liczą na łatwiejsze skomunikowanie obrzeży miasta z centrum transportem publicznym. To tak naprawdę punkty przesiadkowe, czyli zespoły przystanków z ułatwieniami dla przejścia z jednego na drugi.
Są bardzo potrzebne, ale to ani węzły, ani centra przesiadkowe, gdzie w jednym miejscu zbiegają się trasy różnych środków transportu, od pociągów po hulajnogi, a w przyszłości także pojazdów autonomicznych, które rozwiozą nas po mieście. W Lublinie na obiecane węzły jeszcze poczekamy, a tym bardziej na zintegrowanego centrum komunikacyjnego przy dworcu PKP.
Na razie więc pomysły nagrodzone w konkursie Renault Polska na najlepsze miejsce przesiadkowe z infrastrukturą dla współdzielonego przez pasażerów auta autonomicznego pozostają dla nas w sferze marzeń.
JB
Fot. Jacek Bieniaszkiewicz