Mija 76 lat od wysiedlenia i pacyfikacji miejscowości Łukowa przez Niemców w ramach akcji „Werwolf” („Wilkołak”), będącej częścią wysiedleń Zamojszczyzny i utworzenia z niej obszaru kolonizacyjnego na Niemców.
– Wysiedlenie obywało się w atmosferze terroru, nieludzkiego traktowania i strachu. Mieszkańcy mieli kilka minut, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i wywożono ich w nieznane – opowiada regionalistka, badaczka dziejów Łukowej, Maria Działo. – Ludzie szli. Wiedzieli już, że istnieją obozy, że nic dobrego ich nie czeka. Niektórzy mieszkańcy uciekali do lasu. Ale niestety Niemcy przeprowadzili obławę i bardzo wielu ludzi w tym lesie zginęło. Poniosły tam śmierć wręcz całe rodziny.
– Akcja wysiedleńcza była dobrze przygotowana. Wojsko otoczyło wieś, a żandarmeria szła od domu do domu wyganiając mieszkańców – mówi wójt gminy Łukowa, Stanisław Kozyra. – Zostało wysiedlonych 490 rodzin, czyli 2190 mieszkańców wsi Łukowa, z tego 582 dzieci. Zostało około 300 osób, które zmuszone zostały do pracy na rzecz III Rzeszy.
Mieszkańców przetransportowano do obozów w Zwierzyńcu, Zamościu i na Majdanku. Część trafiła na roboty przymusowe do Niemiec. Szacuje się, że podczas niemieckiej akcji śmierć poniosło 51 osób, w tym kobiety i dzieci. W miejsce ludności polskiej Niemcy osiedlali Ukraińców.
TsF / opr. ToMa
Fot. TsF