Gościem porannej rozmowy Radia Lublin była Joanna Mucha (na zdj.), poseł PO, z którą Tomasz Nieśpiał rozmawiał o przedwyborczych planach opozycji.
Nieco ponad dwa miesiące mieliśmy wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego. Wczoraj (09.07) Andrzej Stanisławek podał się do dymisji, poszło o jego wypowiedź dla Kuriera Lubelskiego. Wiceminister stwierdził, że uczniowie, którzy nie dostali się do żadnej szkoły, mogą poszukać odpowiedniej za granicą. Niefortunna wypowiedź.
Mocno niefortunna i się wpisze w kilka takich wypowiedzi posłów, senatorów i ministrów PiS. Przypomnę wypowiedź pani posłanki Hrynkiewicz, która na informację o tym, że lekarze rezydenci wyjeżdżają z Polski, powiedziała: „niech jadą”. Absolutnie nie do zaakceptowania. Oczywiście szkoda, że dla naszego regionu tracimy wiceministra.
Ale też nastąpiła szybka reakcja rządu jeśli chodzi o wyciągnięcie konsekwencji.
To dobrze, chociaż chciałoby się, żeby czasami za znacznie, moim zdaniem, mocniejsze wypowiedzi, które się pojawiały w przestrzeni publicznej ze strony ludzi PiS-u, były podejmowane takie same decyzje. To raczej rzadkość niż reguła, co też pokazuje słabość polityczną pana senatora Stanisławka, bo gdyby miał większa siłę polityczną to zapewne takiego odwołania też by nie było.
Razem czy osobno? Tym dziś zaprząta sobie głowę właściwie cała opozycja. Mam wrażenie, że PiS musi być tym zachwycony.
Tak, na pewno jest zachwycony, myślę że nawet w pewien sposób próbuje wpływać na to, żeby rzeczywiście ta rozmowa się toczyła. Myślę, że znacznie ważniejszą rozmową jest rozmowa o tym, czego dzisiaj Polacy naprawdę potrzebują i rozmowa o tym, jaki będzie nasz program wyborczy, z czym pójdziemy do Polaków.
Temu ma służyć ta wasza akcja „Porozmawiajmy”?
Nie tylko. Przypomnę: „Kluby Obywatelskie” to kilkaset spotkań, ja sama zorganizowałam blisko 40. To jest akcja senioralna, gdzie też jest blisko 100 spotkań, to akcja „(S)prawa Polek”, gdzie rozmawialiśmy o problemach kobiet, o tym co dla nich najważniejsze. Tego typu akcji i relacji z wyborcami było z naszej strony przez ostatnie 4 lata bardzo dużo.
Zdaje się, że one nie wystarczały, bo sama rozmowa niewiele zmienia. Pokazuje to PiS, który rozmawia, ale też daje konkretne propozycje i pieniądze.
Nie wystarczały w sensie, że nie przyniosły efektu wyborczego na jaki liczyliśmy. Jeśli to jest 38% które uzyskaliśmy, to jest bardzo dobry wynik, ale niewystarczający do tego, żeby wygrać, więc teraz tych rozmów będzie więcej. Chcieliśmy zdiagnozować, co dla ludzi w poszczególnych obszarach jest najważniejsze i taką wiedzę mamy, i taki program mamy, bo nam się cały czas zarzuca, że nie mamy programu. Myślę, że ludzie mówiąc o programie, myślą o tym, że nie ma 5 nośnych haseł, których by się spodziewali, ale mamy bardzo dobrze opracowany program dla kobiet i dla seniorów – właśnie po spotkaniach senioralnych. Można byłoby mnożyć obszary, w których te spotkania były. Przypomnę, że działa kilka zespołów parlamentarnych, które stworzyli posłowie Platformy Obywatelskiej czy Nowoczesnej, gdzie też ten program jest tworzony.
PiS też ma podobny pomysł na kolejne kampanie, wychodzi do ludzi i objeżdża Polskę, jednak różnica jest taka, że nie tylko spotyka się z mieszkańcami, ale daje konkretne propozycje i konkretne pieniądze. To Polaków, jak się okazuje, przekonuje bardziej.
Są dwie różnice. Pierwsza jest taka, że jak PiS wyjeżdża w Polskę, to za każdym razem, w każdym miejscu otacza się kordonem policyjnym i „normalny” człowiek nie jest w stanie podejść do posła, natomiast oni sami stają na jakiś podestach i potrzebują specjalnego rytuału i obstawy.
Przy najważniejszych politykach zapewne tak jest, ale wielokrotnie bywałem i relacjonowałem tego typu wizyty i w przypadku premiera, czy ministrów może tak jest, w przypadku zwykłych posłów – nie do końca.
Przy najważniejszych politykach PiS-u jest kordon ochroniarzy, ludzie nie są w stanie podejść, są ustawki – cały czas media i Internet pokazują, ustawki z ludźmi, którzy chcą podziękować pani premier Szydło, po czym okazuje się, że to są działacze PiS-u. Natomiast u nas Grzegorz Schetyna idzie na targ, spotyka się z ludźmi „face to face” , podaje rękę, rozmawia z nimi. Niektórzy na niego będą przecież psioczyć, wiadomo, ja też się spotykałam z takimi sytuacjami, które były bardzo nieprzyjemne, bo ten podział w tej chwili jest bardzo głęboki, rów między nami wykopany jest bardzo głęboki, więc każdy z nas spotka się z bardzo trudnymi sytuacjami. Natomiast wracając do tego, że PiS daje pieniądze, to trafił na najlepszy okres koniunktury w Polsce i to nie jest ich zasługa, wręcz, przeciwnie – oni wyhamowali tę koniunkturę, a w tej chwili wygaszają silnik jakim są inwestycje. W ekonomii jest tak, że można wydawać pieniądze w gospodarce na dwie różne rzeczy – na konsumpcję albo na inwestycje. Jeśli wydaje się na konsumpcję to wygasza się inwestycje.
Rząd podaje, że inwestycje w tym roku wzrosły ponad 20%.
Najgorsze jest to, że te inwestycje, które są planowane teraz przez rząd, to są inwestycje idiotyczne, olbrzymie infrastrukturalne projekty, które mają kosztować dziesiątki miliardów złotych, które nie przyniosą efektów. To jest wygaszanie tych inwestycji, które naprawdę ciągną gospodarkę, na rzecz tych, które są budowaniem jakiś idiotycznych rzeczy sprzed 50 lat.
W jakim kształcie do wyborów przystąpi opozycja? Zaskoczyła panią poseł sobotnia decyzja Rady Naczelnej PSL?
Mam nadzieję, że to nadal nie jest decyzja ostateczna. Mam cały czas wrażenie, że jakieś ciemne moce stoją za decyzjami, które w tej chwili PSL podejmuje, dlatego, że są one przede wszystkim złe dla Polski.
PSL mówi jasno, jeśli mamy iść w koalicji to z tymi ugrupowaniami, które podzielają nasze centrowe poglądy, nie z SLD czy Wiosną Roberta Biedronia.
Prawda jest taka, że PSL walczy z progiem wyborczym. Jeśli pójdą sami, to być może skażą się już na niebyt polityczny.
Może czują się tak pewnie?
Myślę, że nie mają podstaw do tego by czuć się silnie. Nawet gdyby się tak zdarzyło, że pójdą sami i lewica pójdzie sama, to są to dwa bloki, które walczą z progiem.
Walczą z progiem ale też odbierają głosy Platformie Obywatelskiej i koalicji, którą będziecie tworzyć.
Część głosów odbierają też PiS-owi, na to warto zwrócić uwagę – PSL gdyby poszedł sam, to część głosów odbiera PiS-owi. Tak czy inaczej to jest wariant węgierski. Rozdrobnienie naszej opozycji to wariant węgierski w sensie takim, że rozdrobniona opozycja nigdy nie wygra z populistycznym rządem. Moi koledzy z PSL naprawdę sobie z tego zdają sprawę i w prywatnych rozmowach większość z nich przyznaje, że taka jest prawda.
Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że lista zbyt szeroka może spowodować, że te skrajności nie pomogą i kogoś, kto ma konserwatywne poglądy może odrzucić SLD czy Wiosna Biedronia na liście.
Powiem w sposób jednoznaczny, czas, ten który dzisiaj mamy, dla liderów mniejszych partii – PSL-u czy partii lewicowych, to jest czas dla mężów stanu. To jest czas na takich przywódców, którzy wytłumaczą swojemu elektoratowi i swojemu aparatowi partyjnemu, powagę sytuacji. Wytłumaczą, że tylko w ten sposób oni sami mogą znaleźć się w Sejmie i kontynuować swoją pracę polityczną i tylko w ten sposób mogą wygrać Polskę dla sił demokratycznych. Jest wielkie zadanie przed tymi ludźmi, przed Kosiniakiem-Kamyszem, przed Zandbergiem, przed Czarzastym, przed Biedroniem…
Może też przed Grzegorzem Schetyną, żeby pokazać, że to on jest prawdziwym liderem zjednoczonej opozycji? IBRiS w ubiegłym tygodniu w sondażu dla Rzeczpospolitej pokazał, że Polacy wskazują Schetynę jako lidera opozycji ale ponad 42% respondentów, nie jest w stanie stwierdzić, kto tym liderem może być.
Nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę. Grzegorz Schetyna udowodnił w wyborach do Parlamentu Europejskiego, że jest w stanie zebrać całą opozycję i stworzyć koalicję, która jednak zadziałała. Niewystarczająco dobrze, ale jednak zadziałała. On jest teraz jedyną osobą, żeby doprowadzić do tego, by taka koalicja zaistniała i cały czas w to wierzę.
ToNie / opr. WP
Fot. PrzeG