Polscy siatkarze przegrali z ubiegłorocznymi triumfatorami Rosjanami 1:3 (19:25, 26:24, 22:25, 21:25) w półfinale turnieju finałowego Ligi Narodów. Biało-czerwoni o trzecie miejsce w Chicago powalczą z drużyną gospodarzy lub z Brazylijczykami.
Występujący w rezerwowym składzie w Chicago Polacy pokazali się z bardzo dobrej strony w fazie grupowej Final Six, w której niespodziewanie pokonali dwie najlepsze drużyny fazy interkontynentalnej – Brazylijczyków 3:2, a Irańczyków 3:1. Dysponujący ogromną siłą Rosjanie okazali się już jednak zbyt trudną przeszkodą.
Podstawowi kadrowicze – decyzją trenera Vitala Heynena – trenują obecnie w Zakopanem przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk i mistrzostwami Europy.
W fazie interkontynentalnej 14 czerwca Rosjanie też wygrali z biało-czerwonymi 3:1. Ich podstawowa szóstka była dokładnie taka sama jak w sobotę. Wówczas Polacy nie radzili sobie z potężnymi zagrywkami rywali. Tak samo było w pierwszym secie półfinału Final Six. Podopieczni Heynena mieli kłopoty praktycznie w każdym elemencie – szwankował u nich atak, popełniali sporo błędów w polu serwisowym. Nie byli też w stanie wiele zdziałać blokiem.
Rosjanie szybko wypracowali kilkupunktową przewagę. Heynen próbował coś zmienić – przy stanie 5:9 w miejsce nie najlepiej spisującego się wówczas Bartosz Bednorza wprowadził Piotra Łukasika. Ten zdobył w krótkim czasie dwa punkty atakiem, ale ani on, ani żaden z jego kolegów nie był w stanie odrobić strat do rywali. Co prawda biało-czerwoni przy stanie 10:17 zdobyli cztery punkty z rzędu, ale końcówka należała do przeciwników.
Druga partia również zaczęła się po myśli Sbornej. Sygnał do gonienia rywali (3:6) dali Karol Kłos i Norbert Huber. Ku uciesze licznie zgromadzonych na trybunach polskich kibiców na tablicy pojawił się remis 6:6. Radość nie trwała długo – podopieczni Sammelvuo znów odskoczyli.
Szkoleniowiec Biało-Czerwonych Najpierw wykazał się jednak intuicją. Zdecydował się na podwójną zmianę, w wyniku której do gry posłał m.in. Łukasza Kaczmarka. Atakujący Zaksy Kędzierzyn-Koźle od razu popisał się skutecznym blokiem, a po chwili Bednorz dołożył asa i Polacy wyszli na prowadzenie 23:22. Pierwszej piłki setowej nie wykorzystali. Przy kolejnej Dmitrij Wołkow wpadł w siatkę.
W dalszej części spotkania najpierw trzypunktową przewagę roztrwonili Rosjanie (10:7), a chwilę później w ich ślady poszli Polacy (16:13). Triumfatorzy LN sprzed roku znów dobrze radzili sobie na zagrywce, a po stronie Biało-Czerwonych nie brakowało pomyłek w tym elemencie. W kluczowym momencie najpierw lepsze, a potem gorsze momenty zaliczył Wiktor Poletajew. Nie zawiódł za to Wołkow, który dzięki sprytowi zapewnił swojej drużynie setbola. Wraz z kolegami wykorzystał ją, blokując Bartosza Kwolka.
W ostatniej partii stale utrzymywała się kilkupunktowa przewaga Sbornej (12:10, 17:13). Jedynym jasnym punktem w polskiej ekipie był wówczas Kłos. Pozostali zawodnicy mieli duże kłopoty ze skutecznością ataku. Udało im się to zmienić dopiero, gdy byli pod ścianą – od stanu 17:24 obronili cztery piłki meczowe. Spotkanie zakończyło zbicie Poletajewa.
RL / PAP
Fot. FIVB