Po niemal roku od zawartego w umowie terminu wykonania, lubelskie parklety są prawie gotowe. Jak zapowiada urząd miasta, z miejsc odpoczynku w postaci kieszonkowych ogródków mieszkańcy Lublina będą mogli skorzystać już w tym tygodniu. Wszystkie osłony zostaną zdjęte przed Carnavalem Sztukmistrzów.
– Konstrukcja będzie bardzo solidna – zapowiada jeden z wykonawców. – Materiałem jest egzotyczne drewno tekowe – wytrzymałe, wodoodporne i drogie. Jest ono stosowane na okrętach i jachtach. Musi być odporne na warunki atmosferyczne. Powinno służyć przez lata.
– Prace zgłoszone przez wykonawcę nie zostały przyjęte przez Wydział Inwestycji i Remontów Urzędu Miasta Lublin oraz Biuro Miejskiego Architekta Zieleni w Lublinie za pierwszym razem ze względu na niepoprawną stolarkę – wyjaśnia Olga Mazurek-Podleśna z lubelskiego ratusza. – Niezbędne były poprawki. Wykonawca znalazł innego stolarza i przystąpił do prac. Jednak po zdjęciu ułożonej już okładziny drewnianej stwierdzono, że do poprawy są także betonowe siedzenia, co dodatkowo wydłużyło czas realizacji. Trzeba było spolerować beton i wygładzić krawędzie. Całość została zabezpieczona preparatem z powłoką hydrofobową, która nadaje jasny kolor.
– Prace postępują według projektu – podkreśla Piotr Baranowicz. – To wieloetapowe zadanie. Nie dziwi więc długi czas realizacji.
– Parklety to nieoceniona wartość w miastach – tłumaczy Paulina Zarębska-Denysiuk z Forum Kultury Przestrzeni. – Warto obliczyć koszty i zestawić je z efektami. Myślę, że kwota w przypadku Lublina nie jest adekwatna do ich kształtu i charakteru. To powinien być mebel wyjątkowy, dedykowany temu miastu. Tymczasem jest to powtarzalna bryła, która pojawia się w różnych miejscach i nie wyróżnia się w szczególny sposób.
Pierwotny koszt parkletów to 202 tysiące złotych, jednak od końca września ubiegłego roku za każdy dzień zwłoki naliczane są kary umowne. W tym momencie ich wysokość wynosi blisko 30 tysięcy złotych.
LilKa / opr. MatA
Fot. archiwum
CZYTAJ TAKŻE: Parklety za 200 tys. zł budzą kontrowersje