Miejscy radni z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka wzywają Magdalenę Długosz z Lubelskiego Klubu Miejskiego do zaprzestania rozpowszechniania „szkalujących” informacji. Sporną kwestią jest treść billboardów zwanych „ścianą wstydu”, jakie mają pojawić się na ulicach Lublina oraz wypowiedzi, które pojawiają się w kontekście billboardów.
Na billboardach mają się znaleźć nazwiska radnych, którzy głosowali za projektem „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego”. Lubelski Ruch Miejski uważa, że ta grupa radnych zagłosowała na szkodę mieszkańców. Sprawa dotyczy przede wszystkim zapisów studium, mówiących o częściowej zabudowie Górek Czechowskich.
– Cenimy i szanujemy wolność słowa, ale w tym momencie naruszone jest nasze dobre imię – mówi prezydent Lublina Krzysztof Żuk. – Nasze dzisiejsze wystąpienie nie może być w żadnym wypadku traktowane jako ograniczanie wolności słowa i debaty, ale jest wyrazem protestu wobec sytuacji, kiedy czyjeś wypowiedzi naruszają dobre imię. Mamy do czynienia ze szkalowaniem osób wykonujących swoją funkcję publiczną.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent i radni jego klubu wzywają Magdalenę Długosz do nierozprzestrzeniania szkalujących informacji
– Te publiczne oskarżenia rozprzestrzenia konkretna osoba i to do niej kierujemy pisemne wezwanie o zaprzestanie tych działań – mówi przewodniczący klubu radnych Krzysztofa Żuka, Michał Krawczyk. – Pierwszy raz zdarzyła się sytuacja, że zostaliśmy publicznie oskarżeni o to, iż działamy na szkodę Lublina. Zostaliśmy oskarżeni przez bardzo konkretną osobę, która wypowiada się w imieniu Lubelskiego Ruchu Miejskiego i sygnuje swoim nazwiskiem ten projekt billboardu. W związku z tym kierujemy wobec Magdaleny Długosz wezwanie ostateczne do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych i usunięcia skutków dokonanych naruszeń.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Briefing radnych klubu Krzysztofa Żuka, Lublin, 31.07.2019, fot. Piotr Michalski
Magdalena Długosz żądania radnych nazywa próbą cenzury i czeka na doręczenie oficjalnego wezwania. – Nie dotarło do mniej jeszcze żadne oficjalne pismo, dlatego nie chcę się odnosić do konkretnych żądań. Ale z tego co do tej pory do mnie dotarło, nie pozostaje mi nic innego, niż potraktować to jako próbę cenzury i ucinania dyskusji publicznej na bardzo ważne dla miasta tematy. Ze strony radnych, którzy zostali wybrani jako nasi reprezentanci, takie próby zastraszania są co najmniej pomyłką. A tak naprawdę są niedopuszczalne.
Dwa billboardy – w centrum miasta i na Czechowie – mają pojawić się na początku sierpnia. Pieniądze na wynajęcie bilbordów zostały zebrane w ramach zbiórki internetowej. Zgromadzono prawie 4 tysiące złotych.
Magdalena Długosz ewentualną rezygnację z ustawienia billboardów będzie brać pod uwagę po otrzymaniu pisma. – Dopóki nie otrzymam tego wezwania, nie mam podstaw do tego, żeby zastopować akcję, w której bierze udział mnóstwo osób i na którą mnóstwo ludzi się zrzuciło. Kilka dni temu zostało wystosowane zlecenie do firmy billboardowej i akcja jest w toku – dodaje Magdalena Długosz.
Radni – w przypadku, gdy Długosz nie zastosuje się do ich żądań – chcą skierować sprawę do sądu i domagać się 100 tysięcy odszkodowania na cele społeczne.
W obronie Magdaleny Długosz stanął inny działacz Lubelskiego Ruchu Miejskiego, Szymon Pietrasiewicz. W liście otwartym do mediów pisze, że radni PO wykorzystują sądy jako narzędzie do zastraszania mieszkańców Lublina. – Działania mające znamiona cenzury to w Lublinie nie pierwszyzna.(…) gdy nad ranem było uchwalane Studium, podczas jednej z dyskusji to radny Michał Krawczyk wpadł na pomysł, aby ograniczać wypowiedzi mieszkańców do 3 minut – pisze Pietrasiewicz. I zapowiada, że także czeka na pozew. Cały list można przeczytać poniżej.
Kwestią uchwały Rady Miasta Lublin, zatwierdzającej projekt „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego”, zajmują się obecnie prawnicy wojewody lubelskiego. Służby wojewody do 5 sierpnia mają czas na sprawdzenie, czy przyjmując ten dokument, samorząd naruszył przepisy.
MaK / opr. ToMa
Fot. Piotr Michalsk
Pliki:List otwarty Szymona Pietrasiewicza