Opuszczający zakłady karne mają szansę wyruszyć w „Nową drogę”, która być może odmieni ich życie. To projekt lubelskiego Stowarzyszenia Postis. W pieszą pielgrzymkę do Krakowa, szlakiem świętego Jakuba wraz ze swoim opiekunem wyruszył Ziemek. Do przejścia mają 250 kilometrów.
– Od pierwszego dnia kiedy trafiłem do aresztu wyznaczyłem sobie cel, że nie zmienię się na gorsze – mówi Ziemek: – Będę się izolował od współosadzonych i trzymał się swojego planu, żeby wyjść na ludzi i z dumą móc sobie powiedzieć, że mi się udało. Po pierwsze musiałem wyjść warunkowo, a więc naprawdę starałem się w zakładzie karnym. Uczestniczyłem w różnych zajęciach sportowych i resocjalizacyjnych. Ukończyłem wszystkie programy. Grałem w teatrze w Centrum Kultury. Dałem z siebie wszystko, co mogłem. Poza tym, muszę być osobą wysportowaną i chętną do tej podróży i zmiany na lepsze. Bardzo pragnę tej zmiany. Jestem bardzo szczęśliwy, że dostałem taką szansę od Boga.
– Ten projekt ma już siedem lat- mówi ks. Mieczysław Puzewicz, delegat ds. pomocy osobom wykluczonym w archidiecezji lubelskiej: – Jest to próba znalezienia nowej formy resocjalizacji młodych osób, które trafiły do zakładów karnych, pokazanie im możliwości drugiej szansy. Trochę wzorowaliśmy się na francuskim pomyśle, gdzie wędrówka trwa od Pirenejów do Santiago de Compostela szlakiem świętego Jakuba. Obecnie nasze wędrówki częściowo pokrywają się z polskimi szlakami świętego Jakuba, czyli tymi, które ostatecznie prowadzą do Santiago de Compostela. Istotą tego pomysłu jest to, żeby przez kilkanaście dni było oddziaływanie człowieka na człowieka. Ci ludzie spędzają ze sobą 24 godziny na dobę.
– To moja ósma taka wyprawa – mówi Bartłomiej: – Idziemy częściowo szlakiem świętego Jakuba, częściowo go omijamy. Idziemy przez Wąwolnicę, Kazimierz, Sandomierz, Wiślicę. Później dochodzimy już do Krakowa. Droga uczy pokory. Jeżeli nie boli, to jest dobrze. Jeżeli zaczyna boleć, to pokazuje jaki człowiek jest naprawdę. A wiadomo, że w takich okolicznościach coś będzie bolało. Wtedy dopiero jest wyzwanie jak sobie z tym radzić.
– Oczekuję, że ta droga nauczy mnie pokory, skłoni do refleksji i że zdobędę cenną wiedzę, której nie zdobyłbym nigdzie indziej – mówi Ziemek: – Jestem sportowcem, więc codziennie trenuję, biegam. Myślę, że ta wędrówka powinna pójść w miarę dobrze, ale nie ukrywam, że traktuję to jako wyzwanie.
– Ten okres pielgrzymowania zostaje w pamięci – dodaje Bartłomiej: – W zderzeniu z codziennością w niektórych przypadkach jest ciężko, ale ten efekt na pewno jest. Sam fakt pielgrzymowania dużo daje.
– Po tych siedmiu latach możemy stwierdzić, że pomysł chyba jest bardzo trafiony, ponieważ to już 73 uczestnik naszego projektu. Dotychczas, niestety, sześć osób wróciło do więzienia, ale to nie jest nawet 10 procent. Jeżeli patrzymy przez pryzmat powrotności do przestępstw w skali ogólnopolskiej, gdzie ten procent wynosi ponad 50, to możemy się cieszyć, że w tym projekcie tak dobrze nam idzie i że jest nad nim jakieś błogosławieństwo.
Lista osób z całej Polski, które chcą na taką wyprawę pójść bądź się do niej przygotowują jest bardzo długa. Stowarzyszenie poszukuje opiekunów, którzy chcieliby udać się w taką podróż. Szczegóły znajdują się na stronie nowadroga.eu
LilKa (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com