Pomagają i potrzebują pomocy. Schronisko dla bezdomnych działa przez cały rok

bezdomny

Ponad 50 bezdomnych mieszka w chełmskim schronisku dla mężczyzn imienia świętego Brata Alberta. Niektórzy są tu od wielu lat.

Historie życia są różne i często dramatyczne. – Każdy z tych panów to odrębna historia, życie i świat. Nie można generalizować ludzi – mówi kierująca schroniskiem Agnieszka Panasiuk. – Latem trafiają do nas osoby przebywające tu długo, zimą są to ludzie, którym ciężko sobie poradzić na ulicy. Szczęściem jest, że w okresie letnim oni są w schronisku. Oznacza to, że nie chcą marnować swojego życia. Większość instytucji przypomni sobie o nas jesienią, a przecież funkcjonujemy cały rok.

Ludzkie dramaty

– Ludzie myślą, że trafiamy tu z powodu alkoholu. U mnie było rozbicie rodziny, a przy okazji strata pracy, później problemy finansowe – wspomina jeden z bezdomnych mężczyzn. – Miałem iść pod most? Poszukałem sobie miejsca w schronisku. Jestem tu już kilka lat. Bezdomni mają problem ze służbą zdrowia oraz pracodawcami, którzy nie chcą nas zatrudniać. Żeby wyjść z bezdomności trzeba wynająć jakąś stancję czy lokum, a to wiąże się z kosztami.

Wzajemna pomoc

– Przychodzą tu osoby, które po prostu są głodne i nie mają gdzie się podziać – dodaje Agnieszka Panasiuk. – Staramy się aktywizować naszych mieszkańców przez pomoc innym ludziom. Choć schronisko nie powinno być domem, to moim celem było stworzenie miejsca, gdzie człowiek może poczuć się bezpiecznie.

– Sami też chcemy pomóc innym. Dajemy pieczywo, robimy paczki dla dzieci czy zabawę choinkową – przyznają bezdomni mężczyźni. – Bezdomność nie jest fajną sprawą. Nikomu nie życzę, jeśli ktoś ma jeszcze możliwość to nich ratuje siebie przed trafieniem tutaj.

Placówka utrzymuje się sama, głównie z odpłatności za pobyt mieszkańców i różnych dotacji. Jak dodaje Agnieszka Panasiuk, każda pomoc i wyciągnięcie ręki drugiej osoby to znak, że jesteśmy potrzebni. 

KraJ / opr. KS

Fot. pixabay.com

Exit mobile version