Puławy: pracownicy Azotów spieszą na ratunek ptakom

ptaki 2

Pracownicy Zakładów Azotowych Grupy Azoty „Puławy” S.A. pomagają ptakom gnieżdżącym się na terenie spółki. Ostatnio doszło do kilku przypadków, w których młode skrzydlate zwierzęta potrzebowały wsparcia ludzi.

– Tego typu akcje pomocowe dotyczą różnych gatunków – mówi rzecznik prasowy spółki Marek Sieprawski. – Ostatnio mieliśmy tego typu historię, jeśli chodzi o naszego „rezydenta” z komina elektrociepłowni – sokoła wędrownego. W tym tygodniu nasi pracownicy pomogli także pustułce.

– Dyspozytor zakładowy dostał informację, że jeden z pisklaków sokoła wylądował na instalacji i nie może sobie dalej poradzić. Postanowiliśmy, że najlepszym wyjściem będzie złapanie ptaka i umieszczenie go w bezpiecznym wysokim miejscu – na dachu budynku elektrociepłowni. Tak też zrobiliśmy. Udało się złapać bezpiecznie sokoła. Jednak, pewnie z powodu stresu, bardzo szybko wystartował z dachu elektrociepłowni i wylądował, uderzając wcześniej w bok budynku, na instalacji odsiarczania spalin. To tuż obok komina, czyli miejsca, gdzie sokoły mają gniazdo. Udało nam się w końcu włożyć to pisklę z powrotem do gniazda – opowiada Ewa Potocka, pracownik Grupy Azoty Puławy.

– Jeden z pracowników przyszedł i powiedział, że między instalacją jest ptak. Podejrzewaliśmy, że ma uszkodzone skrzydło. Wynieśliśmy go na dach. Po czym na drugi dzień ktoś przychodzi i mówi, że ptak jest znów w tym samym miejscu. Ponownie zorganizowaliśmy więc akcję pomocy – mówi Piotr Ciupa, kierownik Wydziału Pakowni Maleminy i Mocznika.

– To nie jest tylko kwestia tego, że zakład inwestuje w ochronę środowiska i życie biologiczne na jego terenie się zmienia, ale także tego, iż pracownicy chcą dawać też coś od siebie. Jedni sadzą kwiaty na grządkach przy fabryce, inni dokarmiają ptaki, jeszcze inni ratują je w potrzebie. Mamy w zakładach miłośnika ornitologii. To pan Grzegorz Sierocki. Traktowany on jest trochę jak tak nasz Doktor Dolittle, do którego ludzie dzwonią, kiedy zaobserwują jakoś sytuację, związaną z pojawieniem się ptaków – dodaje Marek Sieprawski. – Pracownicy Grupy Azoty Puławy przyzwyczajają się do obecności ptaków już od dłuższego czasu. Pamiętam jak jeszcze w latach 90. dokarmiali łabędzie, które nie chciały odlecieć w cieplejsze rejony. Teraz na terenie zakładów jest naprawdę dużo gatunków ptaków

– Są tu oczywiście ptaki charakterystyczne dla terenów zurbanizowanych. To na przykład kopciuszki. Mój kolega ma do nich ostatnio złe nastawienie, bo kopciuszek go codziennie budzi o 4.00 rano, siadając na balkonie i wydając swoje trzeszczące nawoływanie. Są też jaskółki, mazurki, gawrony i wróble. Ale mamy też ptaki wpisane do „Czerwonej księgi gatunków zagrożonych”, jak na przykład derkacz czy kulczyk, bardzo blisko spokrewniony z kanarkiem. A wszystkie kanarki są bardzo wrażliwe na chemię. Szkodliwe związki chemiczne potrafią zabić takiego ptaka błyskawicznie. Skoro kulczyk tutaj żyje, to widocznie nie jest tak źle – stwierdza Grzegorz Sierocki, miłośnik ptaków i fotograf.

Dodajmy, że zarówno młody sokół, jak i pustułka, które zostały uratowane przez pracowników Grupy Azoty Puławy, są w dobrej kondycji.

ŁuG / opr. ToMa

Fot. www.facebook.com/GrupaAzotyPULAWY

Exit mobile version