15-metrową pionową ścianę pokonuje w niewiele ponad 7 sekund. Aleksandra Mirosław (na zdjęciu) w Japonii obroniła wywalczony rok temu w Austrii mistrzowski tytuł we wspinaczce sportowej na czas. Ponadto w kombinacji, na którą poza „czasówką” składają się bouldering i prowadzenie, zawodniczka KW Kotłownia Lublin uplasowała się na czwartym miejscu zapewniając sobie prawo startu na przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio.
– Wywalczenie tego tytułu po raz pierwszy smakuje zupełnie inaczej, niż jego obrona – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Aleksandra Mirosław. – Oba te uczucia są niesamowite i ciężkie do opisania. Wydaje mi się, że jeżeli musiałabym wskazać trudniejszy moment, to zdecydowanie trudniej jest się utrzymać na szczycie i drugi rok z rzędu potwierdzić swoją bardzo wysoką dyspozycję na poziomie mistrzyni świata – dodaje.
Tegoroczne mistrzostwa świata to nie tylko start w koronnej konkurencji Mirosław, czyli w czasówkach, ale także kombinacja. Taka właśnie dyscyplina znalazła się w programie Igrzysk Olimpijskich w Tokio. – To wszystko zaczęło się od tego, że wygrałam mistrzostwa świata w czasówce, co dało mi możliwość wystartowania w kwalifikacji w formacie łączonym – opowiada zawodniczka KW Kotłownia Lublin. – Wiedziałam, że jeżeli obronię tytuł mistrza świata, to zakwalifikuję się do kwalifikacji w trójboju. Natomiast nie spodziewałam się tego finału. Kwalifikacja? Gdzieś tam z tyłu głowy bardzo chciałam, żebym się zakwalifikowała, by mieć ten komfort przygotowań. To jednak jest wciąż rok. Z jednej strony mało, z drugiej dużo. Zależy z jakiej strony się na to patrzy, ale na pewno lepiej, niż kwalifikować się w grudniu i dopiero wtedy zaczynać tak naprawdę swoje przygotowania. Dla mnie to było niesamowite uczucie, osiągnięcie. Czwarte miejsce było bardzo miłym zaskoczeniem – dodaje.
Aleksandra Mirosław wspinaczką zajmuje się od ponad 10 lat. – Jak zaczynałam swoją przygodę z tym sportem, to nie były prowadzone nawet rozmowy o tym, żeby wprowadzić wspinaczkę do programu Igrzysk Olimpijskich – zaznacza Mirosław. – Pomysł ten pojawił się po raz pierwszy około 2012 roku. W 2016 roku nabrał takich realnych kształtów. Jak usłyszałam format, w jakim będą rozgrywane zawody, to sama sobie nie dawałam zbyt wielkich szans. Pamiętam swoje wypowiedzi sprzed 2-3 lat, że raczej nie będę brała w tym udziału. Teraz się znalazłam już na tych Igrzyskach, także punkt patrzenia zależy od punktu siedzenia. Szczerze mówiąc nie podejrzewałam też, że zostanę podwójną mistrzynią świata. Wszystko się zmienia i tak naprawdę, moim zdaniem, zmieniło się to przez to, że mam teraz komfortowe warunki do treningu – dodaje.
Spełnieniem marzeń dla sportowca jest możliwość pojechania na Igrzyska Olimpijskie. – Nie mogę w to uwierzyć, ponieważ nigdy nie widziałam się w tej sytuacji – podkreśla Mirosław.
Zanim Aleksandra Mirosław pojedzie na Igrzyska Olimpijskie, najpierw wystartuje w mistrzostwach Europy. Czempionat Starego Kontynentu odbędzie się między 4 a 6 października w szkockim Edynburgu.
JK / opr. PaW
Fot. archiwum