Program „Złap deszcz”: czy dopłaty na zbieranie deszczówki dotrą do Lublina?

deszczowka

Lublinianin wystąpił do urzędu miasta z zapytaniem o dopłaty miejskie dla „łapaczy deszczu”. Program „Złap deszcz” od sierpnia funkcjonuje we Wrocławiu.

– Polega on na dofinasowaniu do 80% i do 5 tysięcy złotych na zbiorniki, które mają zbierać wodę opadową i magazynować w specjalnych beczkach lub w ogrodzie deszczowym – mówi Mateusz Piekarski z grupy Posprzątajmy Lublin, Zielony Koziołek: – Ma magazynować wodę opadową. Rośliny, które będą w nim rosły, będą wodę filtrowały i oddawały do środowiska ochładzając klimat. Tak samo jak klimatyzacja, która przez wilgoć, którą daje, ochładza powietrze w pomieszczeniu, tak i rośliny będą stopniowo oddawały tę wilgoć środowisku.

– Jeśli chodzi o wody opadowe z dachów, to raczej są to wody czyste – mówi Małgorzata Skwarek, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Lublinie: – Często kiedy padał deszcz nasze babcie wystawiały duże naczynia pod rynnę, żeby zbierać deszczówkę. Kiedyś deszczówka była wykorzystywana jako woda miękka do mycia włosów. Deszczówka jest wodą bardzo dobrze przyswajalną przez rośliny. Jeśli nasze budynki są z dala od emitorów, które mogłyby powodować zanieczyszczenie, to jak najbardziej uważam, że wręcz celowe byłoby wykorzystywanie właśnie takiej wody do podlewania.

– Dzięki temu będzie mniejsze zużycie wody pitnej, która jest w instalacjach, których brakuje – mówi Mateusz Piekarski: – Część gmin wydaje komunikaty o tym, żeby nie korzystać z wód, które są w instalacjach do podlewania ogródków, działek i trawników, a żeby wykorzystywać ją w pierwszej kolejności jako wodę pitną. Przez stworzenie tych przydomowych ogrodów deszczowych, instalacji, które będą zbierały wodę opadową, eliminujemy ryzyko powodzi, suszy. Wykorzystujemy opad, który dostajemy za darmo, nie musimy wydawać 10 zł za metr sześcienny wody, żeby podlać ogródek.

– W tym roku deszczu nie ma, ale zbieram, łapię każdą kroplę wody i podlewam, bo skutek podlewania deszczówką jest o wiele bardziej widoczny niż podlewanie wodą z instalacji wodociągowej. Te liście są po deszczówce bardziej wesołe i wręcz radosne. Przy niedoborze wody w tym roku, zresztą już po raz drugi, rośliny, szczególnie owoce, się nie wykształcają. Owoce są małe, niearomatyczne, wręcz niesmaczne – zaznacza jeden z naszych rozmówców.

– Często z niej korzystam, ponieważ deszczówka ma dobry wpływ na rośliny i można ją wykorzystać w inny sposób, na przykład do mycia samochodów – mówi Łukasz Traczyk z Opieki Zieleni: – Wtedy po myciu nie zostają smugi, bo deszczówka nie zawiera tyle kamienia, co woda z wodociągu. Poprawia kondycję roślin i nie potrzebuje tego, żeby ją odstawiać na kilka godzin, pozbywać się chloru, jak woda z wodociągu. Można ją użytkować bezpośrednio i od razu podlewać rośliny. Poprzez dłuższe użytkowanie można zauważyć, że zieleń roślin jest intensywniejsza niż po podlewaniu z wody z wodociągów.

Jutro (06.08) otrzymamy odpowiedź ze strony Urzędu Miasta Lublin, czy jest szansa, żeby program „Złap deszcz” był realizowany także w naszym mieście.

LilKa (opr. DySzcz)

Fot. pixabay.com

Exit mobile version