Uwaga na zdradliwe dno Wisły – apelują członkowie Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kazimierzu Dolnym. Ratownicy w sieci zamieścili zdjęcie ukazujące jak niebezpieczne może być chodzenie po plaży przy rzece.
– Właśnie w takich przypadkach bardzo często dochodzi do utonięć – przestrzega kierownik kazimierskiej drużyny WOPR Damian Złotucha: – Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko. Na tym zdjęciu wyraźnie widać osuwające się dno. Osoba, która idzie sobie po plaży, dochodząc do pewnej granicy, zsuwa się z piachem. Głównym zagrożeniem jest to, że woda przykrywa piasek. Wydaje się nam, że mamy stopniowe zejście, a niestety tak nie jest. Dochodząc do pewnej granicy, nie widzimy jej. Na zdjęciu jest ona widoczna, dlatego chciałem ukazać co się dzieje z tym piachem.
– Tu była przepiękna, spokojna plaża – mówi mieszkanka Kazimierza Dolnego: – Nie było w ogóle utonięć. Ludzie się kąpali. A teraz nie uważają, wchodzą na oślep do wody, bardzo często po alkoholu. Jako rzeka jest piękna, ale bardzo zdradliwa.
– Każda rzeka jest zdradliwa i rządzi się swoimi prawami – mówi Robert Wawruch, prezes rejonowego WOPR w Lublinie: – Jest nurt, zakola, przykosy, ławice. To hydrologia, która jest niespotykana w żadnym innym zbiorniku. Jeziora są najprostsze, natomiast rzeki potrafią się zmieniać z dnia na dzień. W zależności od tego, czy w górach popada, to u nas nurt jest wyżej lub niżej. Jeżeli jest duży deszcz, to wiadomo, że nurt jest szybszy i jest niebezpiecznie. Teraz akurat mamy odwrotną sytuację. Woda opadła. To też jest zdradliwe, bo ludziom się wydaje, że rzekę można przejść piechotą, bo wszędzie jest płytko, tymczasem dno zawsze było i będzie nierównomierne. Nawet mały nurt jest niebezpieczny. Na to wszystko trzeba uważać. Rzekę trzeba szanować. To najtrudniejszy akwen, jaki może się zdarzyć.
– Nie znam przypadku, żeby było w naszym rejonie zorganizowane kąpielisko na tej rzece – mówi brygadier Krzysztof Morawski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Puławach: – Jest to oczywiście rzeka trudna, niebezpieczna ze względu na szybki nurt. W sytuacji kiedy ktoś wzywa pomocy, musimy w to miejsce dotrzeć – czasami z łodzią jedziemy na wysokość miasta Kazimierz, gdzie wodujemy łódź i docieramy w miejsce, w którym ta pomoc jest potrzebna. Czasami musimy łódź transportować do Gołębia i tam ją wodować.
– Pamiętam takie zdarzenie, kiedy podczas patrolowania Wisły skuterem ratowniczym z platformą, zauważyliśmy człowieka, który pływał między statkami rejsowymi, które stanowiły dla niego ogromne zagrożenie – wspomina Damian Złotucha: – Po dopłynięciu widzieliśmy, że jest wycieńczony, nie potrafił wypowiedzieć do nas słowa, tylko jak najszybciej chwycił się za platformę ratowniczą. Kilka minut dochodził do siebie i kiedy już ochłonął, powiedział wprost, że dziękuje za uratowanie życia, bo już nie miał sił. Chciał tylko wyjść popływać. W pewnym momencie zsunął się, przestał mieć grunt pod nogami i poszedł z nurtem.
Przypomnijmy, że w Wiśle obowiązuje całkowity zakaz kąpieli.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Drużyna WOPR Nr 2 w Kazimierzu Dolnym