Pan Krzysztof Leszczyński kupił sieciowy bilet miesięczny Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie tuż przed tym, jak z dnia na dzień, a właściwie z godziny na godzinę, niespodziewanie zniknęły autobusy jednego z przewoźników. Nagle znalazł się w sytuacji takiej, jak wielu innych mieszkańców Lublina, którym droga do pracy wydłużyła się nawet o kilkadziesiąt minut, nie było też pewności, który autobus przyjedzie na przystanek, a który wypadł z kursu.
Czy Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie, któremu pasażerowie płacą za bilety, także okresowe, gotów jest zrekompensować pasażerom z jednej strony niewygody spowodowane opisaną sytuacją, a z drugiej – twarde koszty, np. wynajęcie taksówki konieczne dla przemieszczenia się pasażera w inny punkt miasta, gdy nie przyjechał autobus danej linii, w porze wskazanej przez rozkład jazdy? Czy wobec faktu, że to już drugi przypadek, gdy przewoźnik świadczący usługi na rzez lubelskiego ZTM-u, zakończył działalność przed upływem terminu kontraktu, lublinianie mogą mieć pewność, że w dającej się przewidzieć przyszłości, autobusy jakiegoś innego przewoźnika znów nagle nie znikną z ulic Lublina? W piątkowym „Pogotowiu radiowym” rozmawiamy o tym z przedstawicielką lubelskiego ZTM-u – Moniką Fisz, przypominając, że reklamacje z tytułu Ustawy prawo przewozowe możemy składać przez rok od zaistnienia danego zdarzenia.
Po godzinie 12.00 zaprasza Dariusz Turecki.
Fot. archiwum