Przeciwko ograniczeniom w działalności gospodarczej po ustanowieniu tak zwanych stref ochronnych ujęć wody protestują mieszkańcy miejscowości Drzewce w gminie Nałęczów. Firma Nałęczów Zdrój S.A. planuje utworzyć takie pośrednie strefy na kilku swoich ujęciach.
– Słowo „pośrednie” w tym przypadku oznacza, że obejmą one duży teren, a wiążą się z tym różne ograniczenia, na które nie możemy się zgodzić – mówią mieszkańcy. – Chodzi o zakaz stosowania środków ochrony roślin oraz wybranych nawozów. Nasze grunty stracą na wartości. Chcemy w spokoju nadal prowadzić swoją działalność. Nie możemy zgodzić się na to, by ograniczał nas jeden zakład. Strefy ochronne mają mieć zasięg kilku kilometrów od źródeł. Tych studni i ujęć wodnych jest obecnie 8. Znajdują się one zarówno na terenie zakładu głównego, jak też w obrębie działek, które były i nadal są nabywane. Za chwilę będziemy otoczeni strefą ochronną – obawiają się.
– Lista nakazów i zakazów w strefie ochronnej jest określana ustawowo. To katalog zamknięty, a informacje są jawne – wyjaśnia Sylwia Mikiel, rzecznik prasowy Nałęczów Zdrój S.A. – Aktualnie zlecona została analiza hydrogeologiczna, która będzie podstawą do określenia zasięgu strefy i zabezpieczenia ewentualnych ryzyk. Dopiero wtedy poznamy konkrety. Będzie też odpowiedni czas do rozmów. Obecnie działamy na podstawie zezwolenia wodno-prawnego, które pozwala na czerpanie określonych ilości wody. Jeżeli nasz rozwój miałby zagrozić zasobom, to nie otrzymalibyśmy stosownych zgód. Nie ma powodów do obaw.
– Zgodnie z ustawą: każdy, kto ma ujęcie wody, jest prawnie zobowiązany, by stworzyć analizę ryzyka. Zawiera ona informacje m.in. o pokładach ziemi i skał oraz przepuszczalności – wymienia Wiesław Pardyka, burmistrz Nałęczowa. – Wtedy wskazywany jest zasięg geograficzny zlewni oraz konkretne rozwiązania, które należałoby zastosować, by w strefie pośredniej w sposób bezpieczny dla środowiska i wody była prowadzona różnego rodzaju działalność. Dopiero wówczas dowiemy się, których mieszkańców i gospodarstw będzie to dotyczyć. Potrzeba chęci obu stron do budowania porozumienia, a nie do inicjowania konfliktu.
– Nie chodzi tylko o ekologię i zabezpieczenie, ale o odcięcie nas od wody. W jednym z punktów jest zakaz kopania nowych ujęć w obrębie strefy. Za 10 lat woda zostanie wypompowana, a my zostaniemy na pustyni – tłumaczy Wojciech Pawłocik, radny wsi Drzewce.
Analiza ma być gotowa w drugiej połowie września. Wtedy także Urząd Miejski w Nałęczowie planuje zorganizować spotkanie z udziałem wszystkich zainteresowanych stron. Z kolei w najbliższy czwartek (12.09.2019) mieszkańcy wraz z burmistrzem Nałęczowa będą rozmawiali o tej sprawie z wojewodą lubelskim.
ŁuG / opr. MatA
Fot. Łukasz Grabczak