Premier Mateusz Morawiecki wspólnie z mieszkańcami Frampola uczcił ofiary niemieckiego bombardowania w 80. rocznicę wydarzenia. Po złożeniu wieńców przed Pomnikiem Niepodległości, uczestnicy przemaszerowali do Szkoły Podstawowej im. Józefa Piłsudskiego, gdzie odsłonięto pamiątkową tablicę.
– Frampol to polska Guernica – powiedział, nawiązując do uwiecznionego w obrazie Pabla Picassa bombardowania hiszpańskiego miasta, premier Mateusz Morawiecki: – Frampol czeka na Picassa, który namaluje tamto cierpienie, tamten los, tamten początek okrutnej wojny. Ale pamięć to za mało. My wołamy o prawdę. Nie wołamy zemsty, ale wołamy o sprawiedliwość, o nadzieję, które mogą być budowane tylko na fundamencie prawdy. Frampol musi być w świadomości europejskiej, w pamięci całego świata – powiedział, nawiązując do uwiecznionego w obrazie Pabla Picassa bombardowania hiszpańskiego miasta, premier.
CZYTAJ TAKŻE: Mateusz Morawiecki: Frampol to polska Guernica
– Pamiętam jak te bomby leciały, byłyśmy małymi dziećmi wtedy i spałyśmy na dworze. Wyszliśmy z chałupy, bomby się sypały. Na łąkach były po nich dziury. Potem nam Niemcy spalili chałupę. Został tylko komin. Byłyśmy bardzo biednymi sierotami, nie było w czym chodzić, ani co jeść. Nie miałam wtedy jeszcze 6 lat – wspomina Genowefa Dzwolak.
– Frampol to rzeczywiście symbol niemieckiej agresji i barbarzyństwa. To małe miasto pozbawione jakiegokolwiek militarnego, strategicznego znaczenia, stało się obiektem okrutnego terrorystycznego nalotu. Dzisiaj są tutaj świadkowie tamtych wydarzeń. Jedna z pań mówiła o tym, jak polowano na ludzi. Wspominała nisko latające samoloty. Mówiła, że widziała twarz niemieckiego pilota, który wychylał się, żeby móc lepiej celować do uciekających dzieci. To są opisy wobec których nie można pozostać obojętnym i to jest nasze zobowiązanie żeby o tym pamiętać, o tym mówić – mówi wicepremier Jacek Sasin.
– Polska w wyniku bestialskich działań najeźdźców niemieckich i sowieckich ucierpiała na wiele pokoleń. W czasach kiedy w Paryżu budowano metro – w Warszawie nie można było przejść przez gruzowisko. To są dekady opóźnień w rozwoju gospodarczym i infrastrukturalnym związanych z bestialstwem niemieckim. Trzeba to pamiętać, wyciągać wnioski i dbać o to, żeby kierować porządne wnioski pod adresem państwa niemieckiego. Niemcy są za to odpowiedzialni – mówi wojewoda lubelski, Przemysław Czarnek.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Premier Mateusz Morawiecki na obchodach 80. rocznicy bombardowania Frampola, 13.09.2019, fot. Piotr Michalski
– Bombardowanie Frampola jak również szereg innych nalotów niemieckich Luftwaffe skierowanych na cele ściśle cywilne, o absolutnie żadnym charakterze wojskowym, miało charakter – można śmiało użyć tego sformułowania – terrorystyczny. Ono miało na celu zastraszenie społeczeństwa, doprowadzenie do jak największej ilości ofiar, tylko z tego powodu, że miasto miało idealną zabudowę z największym w Europie rynkiem. Niemcy postanowili przećwiczyć bombardowanie z nowym rodzajem bomb, czy też testując celowniki w nowych bombowcach, na żywym mieście – tłumaczy Marcin Krzysztofik, dyrektor oddziału IPN w Lublinie.
– Frampol pamiętał, pamięta i pamiętać będzie. Trauma tego wydarzenia pozostaje w świadomości mieszkańców. Ona nie umrze. Tuż po wyzwoleniu nastąpiły pierwsze prace. Ci, którzy w miejscowości zostali, niespełna 1000 frampolaków, przystąpili do odbudowy miasta i tej materii w postaci budynków, ulic, placów, infrastruktury miejskiej oraz odbudowy życia społecznego, stosunków międzyludzkich. To miasto z ruin i zgliszczy powstało na nowo, niczym mityczny feniks z popiołu – mówi Józef Rudy, burmistrz Frampola.
W wyniku niemieckich działań wojennych nawet do 90% zabudowań Frampola zostało zrównanych z ziemią. Przed wojną Frampol liczył 3000 mieszkańców – obecnie mieszka tu około 1500 osób.
AlF / SzyMon