Potwierdziło się – sypiący się mur parafii pw. Nawrócenia św. Pawła daje duże pole do pogłębienia wiedzy o historii kościoła pobernardyńskiego i ujawnia tajemnice. Uszkodzenie muru ujawniło arkadę na poziomie piwnic obecnego klasztoru. Poszukiwania rozpoczęły się więc od części piwnicznej. Korytarzami wspólnie z Jackiem Węcławowiczem, architektem i badaczem architektury podążała nasza reporterka.
Jacek Węcławicz zszedł do miejsca znajdującego się w dużym obniżeniu w poszukiwaniu tunelu, który mógłby być połączony z murem. – Na końcu tunelu znajdują się różnego rodzaju zapadliska i jamy, które kiedyś w historii zostały przez kogoś wykopane. Na końcu jednego z tych tuneli, malutkiego, którym trzeba się czołgać, jest pomieszczenie, które może być dawną piwnicą budynku folwarcznego, który został rozebrany. Jest on na granicy Domu Księży Emerytów i obecnego terenu Parafii św. Pawła. Tam kiedyś był budynek i wydaje mi się, że udało mi się do niego podczołgać i tam, wśród bardzo jasnej ziemi znajduje się pomieszczenie z duża ilością złomu stalowego, między innymi bogato dekorowane drzwiczki do pieca, z dekoracjami w lilijki. Są one na pewno bardzo wysokiej wartości historycznej. W pomieszczeniu jest sporo bardzo bogatego i starego złomu – mówi badacz.
Nikt nie ma wątpliwości, że jest to miejsce pełne historii. Pierwotnie pierwszy kościół stał tutaj w XV wieku. Ojcowie Bernardyni przybyli aby służyć swoją modlitwą, obecnością, posługą mieszkańcom miasta. Kościół dwukrotnie ulegał pożarowi, później car, za pomoc w powstaniu styczniowym, dokonał likwidacji klasztoru bernardynów, kościół, klasztor przejęła archidiecezja, a dzisiaj jest parafia – mówi ks. Mirosław Matuszny, proboszcz parafii.
Kolejnym etapem poszukiwań było badanie samego muru.
– W takich zawalonych czy zamurowanych miejscach, możemy znaleźć dwie rzeczy. Jeżeli było to zamurowanie planowe, to najczęściej są tam puste przestrzenie. Jeśli natomiast jest to tylko zabezpieczenie zapadliska lub w tle są działania wojenne, to bardzo często znajdują się tam rzeczy wartościowe. Dla badaczy w każdym wypadku są wartościowe, bo są świadectwem historii – czasami są to rzeczy przez kogoś schowane, których ktoś zapomniał, albo nie dożył możliwości ich znalezienia raz jeszcze, czasami są to śmieci, które robotnicy schowali żeby nie musieć ich sprzątać, ale te śmieci mające 100, 200 czy 300 lat, są dla nas bardzo cennymi zabytkami – mówi Jacek Węcławowicz.
Jak się okazało – mur jest w katastrofalnym stanie i wymaga olbrzymich nakładów finansowych. Wciąż trwa zbiórka na remont, którą można wesprzeć poprzez portal zrzutka.pl.
LilKa / SzyMon
Fot. nadesłane