Woda lała się z sufitu, ściany wymagały malowania, brakowało także miejsc parkingowych – tak wyglądał Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Dęblinie kilka tygodni temu. Wszystko zmieniło się dzięki pracy żołnierzy z Lotniczej Akademii Wojskowej.
Uczestnicy 6-miesięcznego kursu oficerskiego przez dwa tygodnie remontowali placówkę, a wcześniej zebrali na ten cel pieniądze.
– Wciąż jesteśmy ogromnie zaskoczeni tą inicjatywą – mówi dyrektor placówki Beata Kursa: – Korytarz został wyremontowany przez kursantów. Pracowali na tyle dzielnie, że zabezpieczyli nas nawet przez zatonięciami, ponieważ przeciekał dach i mieliśmy tutaj często tragiczne sytuacje. Pierwsza myśl była taka, że to po prostu bajka. Przychodzą ludzie, proszą, żeby ich wpuścić, żeby zobaczyli czy mają coś tutaj do zrobienia. Następnego dnia panowie przyjechali już z materiałami – farbami, pędzlami, folią, wszystkim tym, co jest potrzebne do renowacji ścian.
– Sam pomysł pojawił się podczas rozmów w Lotniczej Akademii Wojskowej – mówi młodszy chorąży Marek Kopeć, słuchacz studium oficerskiego LAW w Dęblinie: – Bardzo dużo rozmawiamy ze sobą o problemach lokalnej społeczności. Jesteśmy ludźmi z całej Polski, ale chcieliśmy wesprzeć lokalną społeczność. Piękne w tej inicjatywie jest to, że od razu ten pomysł się wszystkim spodobał. Bardzo szybko zebraliśmy pieniądze i w pierwszej fazie postanowiliśmy odnowić halę sportową w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym, następnie korytarz. Jednakże w miarę rozwoju akcji okazało się, że starczy nam i funduszy i sił na zrobienie czegoś więcej. Udało nam się wyremontować korytarz, halę i korytarz na pierwszym piętrze, z czego jesteśmy bardzo dumni.
– Dla nas jest to ogromne przeżycie – mówi Katarzyna Gruszczyńska, sekretarz szkoły: – Wszystko się zmieniło. Panowie przyszli do nas z takim sercem, że do tej pory wszyscy jesteśmy w szoku. Ja aż straciłam głos z wrażenia. Panowie popatrzyli na nasz plac, doszli do wniosku, że mamy za mało miejsc parkingowych, więc wyszli z inicjatywą, że je zrobią.
– Każdy coś tam robił w swoim życiu, miał do czynienia z malowaniem, tynkowaniem, więc prace przebiegały bardzo sprawnie – mówi starszy chorąży sztabowy Sławomir Czuba: – Umocniła nas także atmosfera. To zaprocentuje w naszej dalszej służbie. Liczymy na to, że kolejne kursy, które tu przyjdą, będą kontynuowały naszą ścieżkę. Chorążowie przez pięć lat mogą zrobić więcej dla tej społeczności.
– Sprawiło nam to niebywałą przyjemność i satysfakcję – mówi Marek Kopeć: – Jeden uśmiech dziecka znaczy bardzo dużo. Dla nas jest to nie do opisania. Brak słów.
– Placówka nie jest duża. Baza jest dosyć ograniczona, ale mamy 70 uczniów i są to dzieci, które są niepełnosprawne intelektualnie w stopniu lekkim – mówi Beata Kursa: – Są to również dzieci, które uczą się w zespołach edukacyjno-terapeutycznych. Ta niepełnosprawność intelektualna już jest głębsza i oczywiście są prowadzone indywidualnymi zajęciami. Mamy dzieci, które są z niepełnosprawnościami sprzężonymi, czyli i niepełnosprawności ruchowe, autyzm, cały szereg chorób, które dotykają dzieci. Mamy misję, żeby spełniać ich marzenia. Myślę, że razem możemy zrobić dużo więcej niż każdy indywidualnie.
Warto dodać, że placówka się rozbudowuje także o obiekt przeznaczony dla przedszkolaków.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. pixabay.com