Podporucznik Józef Ptyś ps. „Ostry”, Paweł Kalinowski ps. „Francuz” oraz Mieczysław Szewczuk ps. „Włoch” spoczęli w krypcie Żołnierzy Wyklętych w Bazylice w Radecznicy. Dołączyli tym samym do ich dowódcy pułkownika Mariana Pilarskiego „Jara” oraz kapitana Stanisława Biziora „Eama”.
Drugi w Radecznicy pogrzeb żołnierzy II Inspektoratu to efekt prac IPN-u, którego pracownicy w 2018 roku odnaleźli szczątki kolejnych trzech żołnierzy. Na uroczystościach pogrzebowych był obecny między innymi wicepremier Jacek Sasin, który w swoim przemówieniu odniósł się do roli, jaką odegrali Żołnierze Wyklęci w historii Polski. – Święty Jan Paweł II nauczał nas, że pamięć i tożsamość są ze sobą w sposób nierozerwalny związane. Nie ma tożsamości, nas jako Polaków, bez pamięci. Również bez tej pamięci o naszych bohaterach – podkreślał podczas dzisiejszych uroczystości Sasin.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego powodu, że się znaleźli i dzisiaj został sfinalizowany ten długi okres, na który od dawna czekaliśmy – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Adam Pyś, bratanek Józefa Pysia. – Część rodziny się nie doczekała, ponieważ pięciu braci Józefa już zmarło. Jedynie żyje jeden brat, czyli mój tata. Rozmawialiśmy o stryju, II Inspektoracie Zamojskim, AK… Kiedyś to były tematy tabu. Mówiło się o tym skrycie w rodzinie – dodaje.
– Finał życia większości żołnierzy podziemia antykomunistycznego niestety był tragiczny. Aparat komunistyczny dokładał wszelkich starań, żeby pamięć o nich zaginęła – zaznacza Wojciech Konrat ze Stowarzyszenia Głos Bohatera. – Wszystko po to, by zlikwidować ich nie tylko fizycznie, ale również w pamięci przyszłych pokoleń – dodaje.
– Zamojszczyzna była bardzo ważnym ośrodkiem ruchu niepodległościowego, także po tzw. wyzwoleniu, gdzie instalowana była na naszym terenie władza komunistyczna – podkreśla przewodniczący Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Zamość, poseł Sławomir Zawiślak. – Mimo terroru, który trwał na naszej ziemi, ci bohaterowie dzisiaj pochowani, ich koledzy, mieszkańcy dali świadectwo umiłowania ojczyzny – dodaje.
– Dla nas, potomków tych Niezłomnych to jest wielka radość – twierdzi Marek Franczak, syn Józefa Franczaka ps. „Laluś”. – Przez tyle lat byliśmy dziećmi bandytów, a teraz możemy podnieść głowę – dodaje.
– Bardzo długo czekaliśmy na ten moment, żebyśmy mogli stworzyć ten panteon właśnie tutaj w Radecznicy. W klasztorze, gdzie mieści się II Inspektorat Zamojski, czyli sztab mojego dziadka – zaznacza Dariusz Pilarski, wnuk pułkownika Mariana Pilarskiego ps. „Jar”. – Dla nas, rodzin w tej chwili pozostała już tylko radość. Bardzo się cieszymy, że kolejni żołnierze mojego dziadka mogą spocząć. Jestem dumny z tego powodu – dodaje.
– Jest sprawiedliwość dziejowa, bo Ci żołnierze tutaj w Radecznicy przez kilka lat byli ukrywani przez ojców bernardynów. Tu mieli swój sztab, tutaj planowali swoje akcje w obronie niepodległości – opowiada wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. – Musieli leżeć na dołach śmierci przy ulicy Unickiej w Lublinie, by blisko po 70 latach wrócić procesyjnie do tego samego miejsca – dodaje.
– Na cmentarzu przy ulicy Unickiej takich miejsc jest jeszcze wiele – podkreśla wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Krzysztof Szwagrzyk. – Każdy kto zna to miejsce w Lublinie wie, że są to współczesne pochówki, których jest tysiące. Gdzieś tam pod nimi mamy szczątki naszych bohaterów. To mozolna praca, którą będziemy kontynuowali przez wiele lat – dodaje.
Józef Ptyś zmarł w wyniku odniesionych ran po obławie. Paweł Kalinowski i Mieczysław Szewczuk zostali został zamordowani na Zamku Lubelskim.
AlF / opr. PaW
Na zdjęciach: Pogrzeb trzech Żołnierzy Wyklętych w Sanktuarium w Radecznicy, 30.09.2019, fot. Aleksandra Flis