Dziś (17.10) obchodzimy Międzynarodowy Dzień Walki z Ubóstwem. To jeden z największych problemów na świecie. W Polsce co roku sytuacja się pogarsza. Coraz więcej osób nie radzi sobie z problemami życiowymi.
Jak można pomoc takim osobom? Jak ich aktywizować i jaka jest w tym rola społeczeństwa? – Każdy człowiek jest inny i ma inną sytuację życiową – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Ilona Rogowska-Kryk z Centrum Pomocy Psychologicznej ”Psycholożki”. – Jeżeli trudno się funkcjonuje w jakimś stanie rzeczy i trwa to długo, to zmienia się wszystko. Takie osoby inaczej postrzegają rzeczywistość, niż osoby pracujące. Czują się mniej pewne, nie mają takiej mobilizacji – dodaje.
– Na pewno kłopotem nie są pieniądze, które zdawałoby się paradoksalnie mogłyby rozwiązać problem ubóstwa – zaznacza ks. Mieczysław Puzewicz, delegat do spraw pomocy osobom wykluczonym w Archidiecezji Lubelskiej. – Najważniejszą rzeczą są ludzie, którzy mogą obok takiej osoby stanąć, dać jej poczuć, że nie jest sama i odbyć z nią jakiś kawałek drogi w pokonywaniu, doświadczaniu ubóstwa. Myślę, że dzisiaj są instytucje, pieniądze, a nie ma ludzi – dodaje.
– Ubóstwo to też postawa życiowa – podkreśla Justyna Orłowska z Centrum Wolontariatu w Lublinie. – Ludziom coraz mniej brakuje pieniędzy ze względu na różne zasiłki, z których korzystają. Chodzi tutaj o przemianę postaw. Osoby ubogie, nieaktywne zawodowo oraz społecznie bardzo często zamykają się w swoim kręgu. Chcą tak żyć, ponieważ jest im tak wygodnie i nie chcą wychodzić ze swojej strefy komfortu. Tak naprawdę jest to strefa komfortu. W jednym miejscu załatwią sobie zasiłek, w drugim miejscu darmowe obiady dla dziecka. Tak to się kręci i nie widzą potrzeby zmiany – dodaje.
– Bardzo często widać, że jeżeli ktoś ma problemy, które skończą się ubóstwem, na przykład pójdzie do zakładu karnego lub jest uzależniony od alkoholu, to rodzina go odrzuca – zaznacza ks. Puzewicz. – Tak samo te więzi społeczne, sąsiedzkie, środowiskowe są bardzo słabe. Taka osoba rzeczywiście coraz bardziej jest odsuwana na margines. Jeżeli patrzymy na osobę bezdomną, byłego więźnia, to należy dostrzec, że to są ludzie ze swoimi życiorysami, dramatami. Tak naprawdę to jest jakiś pan Jabłoński czy pan Szymański przeżywający swoje problemy, które spowodowały, że on znalazł się na skraju ubóstwa – dodaje.
– To jest długotrwała praca. Nie da się pstryknąć palcem i wszystkiego zmienić – twierdzi Rogowska-Kryk. – To żmudna praca wyrabiania takich nawyków, żeby pójść do pracy, czegoś się uczyć czy przełamywać. Rozmawiałam ostatnio z niewidomą panią na temat tego wywiadu. Myślałam, że może ona coś mi podpowie, dlaczego ludzie ubodzy czasami nie chcą zmienić swojej sytuacji. Ona zwróciła uwagę na jedną bardzo ważną rzecz. Na to, jak ją kiedyś ktoś przekonywał do aktywności. To jest wysiłek ludzi z zewnątrz. Nieodpuszczanie tym osobom, tylko zachęcanie, przekonywanie. Wszystko po to, by chociaż troszkę pokazać plusy – dodaje.
– Nie jest dobrym pomysłem dawanie pieniędzy – mówi Orłowska. – Czasami zastanawiamy się widząc osobę bezdomną, czy kupić jej coś do jedzenia. Jest to na pewno lepsze, ale dla tych osób ważne jest też to, żeby się zatrzymać, porozmawiać oraz zapytać czego potrzebują. Kiedyś słuchałam wywiadu z pewnym bezdomnym z Warszawy, który mówił, że ważniejszym w ostatnim czasie było dla niego to, że podeszła do niego dziewczyna z kubkiem kawy i zapytała o to co u niego słychać. Ci ludzie czują się bardzo izolowani. To wyciągnięcie ręki jest też dla nich naprawdę bardzo ważne – dodaje.
Jak podaje Lubelski Urząd Statystyczny, zasięg ubóstwa skrajnego w Polsce w 2018 roku wzrósł o 1% w porównaniu do 2017. W województwie lubelskim ten wynik w ostatnich latach spadł, przy czym i tak jest wyższy niż średni w kraju.
InYa / opr. PaW
Fot. pixabay.com